Nad wejściem do Centrum Kultury Zamek wisi wielki banner z napisem "JESTEŚMY BARDZO, BARDZO, BARDZO NIEZADOWOLONE ***** ***". Zamknięta będzie dziś Galeria Arsenał. Do strajku przyłączają się pracownicy wyższych uczelni i prywatnych firm.
Prokurator Katarzyna Guźniczak bezpodstawnie oskarżała ich o udział w agresywnym zbiegowisku i naruszenie nietykalności policjantów.
- Sąd zapyta, dlaczego policjanci mieliby kłamać. Mam odpowiedź: żeby uzasadnić zastosowaną przemoc - mówi adwokatka uczestników czarnego protestu przed poznańskim biurem PiS.
Poznaniacy wyszli we wtorek po południu z domów, by zaprotestować przeciwko zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej - w środę procedowaniem ustawy ma się zająć Sejm. W środę też, o godz. 18, planowany jest kolejny protest w Poznaniu.
Mamy coraz mniej swobody. Zamknięte lasy, parki, sklepy, obowiązkowe maseczki. Przecież wszyscy chcecie być zdrowi i przeżyć epidemię, prawda? Więc się słuchajcie. A my przy okazji załatwimy wam prezydenta ze skrzynki pocztowej i całkowity zakaz aborcji oraz edukacji seksualnej.
Trwa zbiórka pieniędzy na obsługę prawną i złożenie apelacji od wyroku. Grupa osób, które trzy lata temu protestowały przed poznańską siedzibą PiS, została skazana za naruszenie nietykalności policjantów
Mamy prawo sądzić, że wyrok skazujący dla uczestników protestu przed biurem PiS wynika z uprzedzeń sędzi wobec środowiska, z którego wywodzą się oskarżeni.
- Od dziś w Polsce skazuje się za sprawianie wrażenia - komentują wyrok wspierający oskarżonych. Poznański sąd uznał cztery osoby winne m.in. naruszenia nietykalności policjantów podczas czarnego protesu trzy lata temu.
- Policja użyła siły wobec niewinnych ludzi. Spokojny obywatel nie powinien dostawać pałką w łeb - mówi adwokatka oskarżonych po proteście przed biurem PiS. Prokuratura domaga się ich skazania, a poseł PiS dziękuje policji za ofiarność.
- Wspieramy oskarżonych, bo to absurdalny proces. Jego celem jest zastraszenie ludzi - mówi Ita Wachowska, wykładowczyni akademicka, która w poniedziałek pikietowała przed poznańskim sądem.
- To może być ciekawy sposób świętowania dla wielu kobiet. Ten projekt to nie tylko wydarzenie artystyczne, to także manifest filozoficzny - mówi artystka Ewa Łowżył, która założyła Chór Czarownic. W sobotę z okazji Dnia Matki zespół zagra w Auli Artis.
- Bili pałkami, kaskiem, jeden policjant rozpylał gaz - zeznawał świadek w procesie osób, które po "czarnym proteście" przeciwko planom zaostrzenia prawa aborcyjnego w październiku 2016 r. zostały zatrzymane przez policję za naruszenie nietykalności funkcjonariuszy i udział w nielegalnym zgromadzeniu.
- Okazywania wsparcia osobie przesłuchiwanej nie można uznać za czyn społecznie szkodliwy. Chodziło o cytat wypowiedzi Joanny Jaśkowiak i takie użycie wulgaryzmu mieści się w ramach swobód obywatelskich - mówił sędzia Piotr Gerke, uniewinniając studentkę Lukrecję Drzazgę.
- Problem aborcji to nie tylko problem wolności. Jesteśmy wykorzystywane, a reprodukując społeczeństwo, stanowimy zaplecze systemu kapitalistycznego. Wychowywanie dzieci jest pomijane w dyskusji ekonomicznej - mówiła jedna z uczestniczek przemarszu.
W poznańskim Sądzie Okręgowym rozpoczęła się rozprawa apelacyjna Joanny Jaśkowiak, skazanej w pierwszej instancji za publiczne użycie słów "jestem wkurwiona".
Adwokatka uczestników demonstracji przed poznańskim biurem PiS poprosiła sąd o przesłuchanie 27 świadków. Ale sędzia Agnieszka Cabrera-Kasprzak chce ustalić przed podjęciem decyzji, co wiedzą świadkowie.
Około sto osób, z czarnymi flagami w rękach, przeszło ulicami Poznania. To kolejny już protest przeciwko zaostrzeniu przepisów ustawy antyaborcyjnej.
W poniedziałek na pl. Mickiewicza o godz. 17 kobiety po raz kolejny protestować będą przeciwko zaostrzaniu ustawy aborcyjnej. Później przejdą na pl. Wolności, by wesprzeć protestujące osoby z niepełnosprawnościami.
- Jestem przekonany, że zatrzymano właściwe osoby - przekonywał w sądzie policjant dowodzący akcją przed biurem PiS sprzed półtora roku. - Stałam z transparentem i niczym nie rzucałam - odpowiedziała jedna z zatrzymanych
Nie w przychodni POSUM, a w Szpitalu Miejskim im. Raszei może powstać całodobowy gabinet ginekologiczny, który obiecał prezydent Jacek Jaśkowiak. - To niepokojące, że po ponad dwóch miesiącach od tych deklaracji nie ma nawet koncepcji takiego dyżuru - zwraca uwagę radna Zjednoczonej Lewicy Beata Urbańska.
Poznańska policja z dużym zapałem reaguje na wulgaryzmy polityczki i solidaryzujących się z nią osób. Na mowę nienawiści i propagowanie faszyzmu reakcję pozoruje.
Sześć osób oskarżonych o naruszenie nietykalności policjantów i udział w nielegalnym zbiegowisku po czarnym proteście w Poznaniu nie przyznało się do winy. Policjant, który w śledztwie twierdził, że był kopany przez drobną dziewczynę, w poniedziałek już tego nie pamiętał
W poznańskim sądzie zaczyna się w poniedziałek proces uczestników "czarnego protestu" sprzed półtora roku. Według prokuratury w nielegalnym zbiegowisku przed siedzibą PiS brało udział 1,5 tys. osób, ale oskarżono tylko kilka z nich. Jakim kluczem kierowała się prokuratura?
Tysiące kobiet i wspierających je mężczyzn zebrało się w piątek w centrum Poznania, by zaprotestować przeciwko planom zaostrzenia - i tak najbardziej restrykcyjnej w Europie - ustawy antyaborcyjnej. Znów było tak, jak półtora roku temu podczas pierwszego czarnego protestu, znów złość na ulegające Kościołowi, coraz bardziej opresyjne państwo znajdowała ujście w krzykach, biciu w bębny, w milczącej obecności.
Cztery tysiące osób na placu Adama Mickiewicza protestowało przeciwko zaostrzeniu przepisów aborcyjnych. Po manifestacji tłum spontanicznie przeszedł ulicami Poznania na plac przed katedrą, gdzie śpiewał "Biskupi, niestety, musicie szanować kobiety".
Czarny Piątek w Poznaniu - część dalsza czarnego protestu
"Solidarność naszą bronią" - skandowali zgromadzeni na pl. Mickiewicza. Jak szacuje policja, około 4 tys. osób osób protestowało przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego w Poznaniu. Wiele osób przyszło z transparentami: "Myślę, czuje, decyduję", "Wolność wyboru zamiast terroru". Po godz. 17 wbrew pozwoleniu ok. 2 tys. osób wyszła na ulicę - maszerowali Al. Niepodległości". Przeszli obok Urzędu Wojewódzkiego i doszli do katedry. Policja, mimo, że marsz nie był zgłoszony, traktowała go jako spontaniczny i ochraniała.
Kilkadziesiąt osób wyruszyło w piątek rano z Poznania do Warszawy. Autokarem, zorganizowanym przez Ogólnopolski Strajk Kobiet, pojechali protestować przeciw wprowadzeniu całkowitego zakazu aborcji w Polsce.
Biało czerwone taśmy - takie, jakie otaczają zazwyczaj miejsca zbrodni - zawisły wokół poznańskich kościołów w nocy ze środy na czwartek. Do akcji nikt się nie przyznaje, ale wiadomo, że sprawa ma związek z protestem przeciwko zaostrzeniu przepisów aborcyjnych.
W piątek na placu Mickiewicza odbędzie się czarny protest. To odpowiedź na kolejne próby wprowadzenia całkowitego zakazu aborcji w Polsce.
Ponad 100 posłów chce zaostrzenia prawa do przerywania ciąży. Wniosek firmuje poznański poseł PiS Bartłomiej Wróblewski. Ogólnopolski Strajk Kobiet już oznacza memy hashtagiem "Morderca kobiet". Kobiety wyjdą na ulice protestować przeciwko pomysłom Wróblewskiego.
Wydawałoby się, że o wypowiedzi Romana Sklepowicza, poznańskiego prawnika, na temat uczestniczek czarnego protestu, nie warto już pisać. Zdarzyło się, że parę razy rozmawiałem o owym grandilokwentnym krasomówstwie, za każdym razem spotykając się z przekonaniem, że "o tym nie ma co rozmawiać".
Przez ponad miesiąc zbierały podpisy pod projektem liberalizującym przepisy aborcyjne. W niedzielę dziewczyny z wielkopolskiego komitetu "Ratujmy kobiety" kończą zbiórkę i karty z podpisami ponad 13 tys. poznanianek i poznaniaków wysyłają do Warszawy.
W tym tygodniu tylko chwalimy! Pięć białych pyr wędruje do kobiet, które wzięły udział w Czarnym proteście, radnych oraz Lecha Poznań.
Jeśli lipcowe demonstracje w obronie sądów miały zwiastować pobudkę pokolenia do tej pory biernego, przyznać wypada, że tym razem nie znajduje to przełożenia na praktykę. Kilkanaście tysięcy jaskółek w lipcu jednak wiosny ludów (co prawda jesienią) nie czyni.
Na placu Wolności spotkają się zwolennicy dostępu do aborcji z obrońcami życia poczętego. Dwie demonstracje, zgodnie z prawem, musi dzielić odległość minimum stu metrów. Czy uda się zachować taki dystans?
- Traktujemy aborcję jako zło konieczne, jako ostateczność. Ludzie myślą, że chcemy aborcji jako środka antykoncepcyjnego. Żadna kobieta nie chciałaby przechodzić przez taką sytuację czy to z wyboru, czy z konieczności - mówi Katarzyną Ueberhan, koordynatorka lokalnego komitetu "Ratujmy Kobiety".
Około tysiąc osób manifestowało w poniedziałek na placu Mickiewicza w obronie praw kobiet. - Żaden biskup, premier ani prezes nie będzie decydował o moim życiu - mówiła do nich wokalistka Małgorzata Ostrowska.
Trzy zatrzymane osoby usłyszały zarzuty, pięciu policjantów odniosło obrażenia - to wynik incydentu do jakiego doszło w poniedziałek po proteście pod biurem Prawa i Sprawiedliwości w Poznaniu.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.