Monitor z urządzeniem, które zawiera miliony pomiarów wykonanych u innych pacjentów, potrafi z kilkuminutowym wyprzedzeniem poinformować lekarzy o ryzyku zdarzeń niepożądanych. To pozwala w porę zapobiegać powikłaniom u chorych w trakcie zabiegów kardiochirurgicznych.
Lekarze ze szpitala przy ul. Szpitalnej korzystają z dwóch mobilnych aparatów ECMO. Oba są wypożyczone. - Swoje mamy tylko stacjonarne urządzenia, mocno wysłużone - mówi dr Marcin Gładki, szef kardiochirurgów. A nowszy sprzęt to większe możliwości ratowania dzieciom życia.
Po raz pierwszy kardiochirurdzy dziecięcy z zespołu dr. n. med. Marcina Gładkiego przeprowadzili w Poznaniu pełne leczenie zespołu hipoplazji lewego serca - HLHS. Dla Wielkopolski i sąsiednich województw to przełom.
Pod fotografią, na której trzech lekarzy i zoperowana pacjentka trzymają się za ręce, kardiochirurg dr hab. n.med. Paweł Bugajski napisał na Facebooku: "Od wielu lat marzyłem o takim zdjęciu". A media dodały, że to przełom w mieście. Na pewno?
Poznańska kardiochirurgia dziecięca w szpitalu im. Karola Jonschera zmaga się z kryzysem. Spór z szefem oddziału zakończył się spektakularnym odejściem z pracy siedmiorga lekarzy.
Prof. Przemysław Mitkowski, kierownik Pracowni Elektroterapii Serca w Szpitalu Klinicznym Przemienienia Pańskiego, uważany jest za jednego z najlepszych polskich elektrokardiologów.
Malutki chłopiec, który topił się tydzień temu w zbiorniku ze ściekami, trafił na świetnych ratowników, a potem ekspertów od hipotermii. Jeden z nich już raz ratował z podobnych opresji innego dwulatka.
Dwuletnie dziecko zachłysnęło się ściekami, było mocno wyziębione i niedotlenione. W nocy chłopiec musiał przejść zabieg kardiochirurgiczny w Poznaniu. Podłączony jest teraz do sztucznego płucoserca.
- Kardiochirurgia poznańska ma bardzo niską śmiertelność, porównywalną do najlepszych ośrodków w Europie. Mamy szansę stać się wkrótce jednym z najlepszych w kraju szpitali leczenia wad serca u dzieci - mówią lekarze ze Szpitala Klinicznego im. Karola Jonschera.
Dr Marcin Gładki z krakowskiego, najbardziej prężnego dziś w kraju teamu kardiochirurgów dziecięcych, od lipca operuje w Poznaniu. Chce leczyć dzieci z poważnymi wadami serca nie tylko z Wielkopolski, ale też z ościennych województw.
"Dziecko po zabiegu na sercu umiera na sali chorych, nie ma czasu, żeby przewieźć je na blok operacyjny. Szelągowicz zdejmuje metalowe szwy i otwiera klatkę piersiową. Na sali krzyk. Ale dziecko żyje". To jedno ze wspomnień o zmarłym profesorze Bogdanie Szelągowiczu
Dziś Tornike Sologashvili jest szefem kliniki kardiochirurgii dziecięcej w uniwersyteckim szpitalu w Genewie. Do Poznania przyjeżdża kilka razy w roku, by wykonać najbardziej skomplikowane zabiegi. Kiedyś bardzo chciał tu pracować.
- Moglibyśmy wykonywać dwa razy więcej operacji. Ale brakuje nam anestezjologów, kardiochirurgów i pielęgniarek. Brakuje nawet sprzątaczek - mówi prof. Michał Wojtalik, szef poznańskiej kardiochirurgii dziecięcej.
Pięć sal operacyjnych wyposażonych w sprzęt najnowszej generacji i nowoczesna kardiochirurgia w miejsce małego, ciasnego oddziału. Nowe skrzydło szpitala im. Karola Jonschera już otwarte!
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.