Po kuriozalnym meczu na lodzie ze Stalą Stalowa Wola w Pucharze Polski piłkarze i trener Lecha Poznań ośmielili się powiedzieć, że takie spotkanie nie powinno się w ogóle odbyć. Narazili się tym na zarzut szukania wymówek. Jeśli czegoś szukają, to rozumu przy organizacji takich meczów.
Nie wiem i już nigdy się nie dowiem, jak ten film miał wyglądać w rzeczywistości. Po aferze związanej z "Solid Gold" na festiwalu w Gdyni dostaliśmy do kin ścinki oryginału, które w tej formie nie nadają się do pokazania.
Eksperyment związany z "Irlandczykiem" pokazał chyba dobitnie, że rozdział między filmami do oglądania na komputerze a tymi w kinie jest ogromny. To już dwa światy - ten serialowy, netflixowy i wielkie kino na wielkim ekranie.
Niezwykłe - kiedyś wyścigi samochodowe były podstawą kina akcji. A w filmie, takim jak "Le Mans'66" nie one są najistotniejsze. To film pachnący paliwem, gumą i powietrzem wokół rozgrzanych silników i hamulców, a jednak nie to jest w nim najważniejsze.
Przecież "Lśnienie" według prozy Stephena Kinga w ogóle nie potrzebowało kontynuacji! Jeden z najbardziej znanych i kultowych filmów grozy w dziejach broni się sam od kilkudziesięciu lat. A jednak Stephen King postanowił stworzyć dalszy ciąg. I to był dobry pomysł.
"Chada był przedstawicielem ulicznego rapu" - podsumowują na końcu filmu jego twórcy. - "Tacy twórcy są ignorowani przez główny nurt opinii publicznej. Czas to zmienić" - dodają. Jednakże z tego filmu żadne argumenty ku temu nie płyną, nie ma w nim ani historii, ani muzyki.
Gdy oglądałem film Łukasza Kośmickiego, czułem się tak jak podczas czytania kryminałów - mniejsza o intrygę, o to kto zabił, ale ten klimat! "Ukryta gra" jest kiepska fabularnie, ale klimat ma niewątpliwie. Łukasz Kośmicki to były operator, wie, jak się go buduje obrazem.
Przyszłość nie jest określona i można ją zmieniać. Okazuje się, że przeszłość też. Twórcy "Mrocznego przeznaczenia" skasowali ostatnie, dość nieudane części "Terminatora", uznali je za niebyłe i wrócili do korzeni oryginału. Pytanie tylko, po co?
Nie każdy film wojenny musi być "Dunkierką" czy "Cienką czerwoną linią". Nie każdy musi rysować wielkie portrety psychologiczne, nurzać się w głębi ludzkich zachowań. Jest też miejsce dla filmów pokazujących wojnę w sposób uproszczony. Bitwa o Midway nadaje się do tego jak mało która.
Tylko jedno szerzy się wśród kibiców Lecha Poznań od podniecenia wynikami zespołu - to niezadowolenie i niechęć. Jeżeli Lech tego nie zatrzyma, jeżeli do nich nie dotrze, nie nawiąże więzi, niczego tu nie zbuduje. Pytanie, czy to jeszcze jest możliwe.
To, że Lech Poznań nie jest jedynie przedsiębiorstwem, to chyba jasne dla każdego. Warto jednak pamiętać, że nie jest także przedsięwzięciem ani wizją przyszłości. Jest przede wszystkim teraźniejszością, istotną dla ludzi, o czym przekonuję się na każdym kroku.
Pewnie, że Hołodomor zasługuje na więcej dramatyzmu, może i brutalności, jako ludobójstwo na ogromną skalę. Agnieszka Holland nie robi jednak filmu o wielkim głodzie na Ukrainie, ale o tematach nam współczesnych. I w dziennikarstwie widzi nie tyle historię, co ostatnią nadzieję.
Siedem lat temu na podstawie kultowej "Rodziny Addamsów" powstała animacja "Hotel Transylwania". Teraz na jego podstawie powstaje nowa wersja "Rodziny Addamsów". Trochę to bez sensu, zważywszy na to, że odarto ją z atutów obu tych historii.
- Nie współczujcie mi, bo ja inny nie będę. Lepiej posłuchajcie - mówił niewidomy artysta jazzowy Mieczysław Kosz. No to posłuchałem. Tak właśnie, bardziej posłuchałem tego filmu, niż go obejrzałem.
- Najlepszy władca to ten, który potrafi wzbudzić obawy w sercach swych poddanych, a następnie skierować ją przeciw swoim wrogom - to niezwykle współczesna fraza, jak ulał pasująca do naszego świata, począwszy od Polski. Ciekawe, że w baśniach wybrzmiewa ona mocniej. Może więc baśnie mają sens?
30 filmów zakwalifikowanych do konkursu głównego festiwalu filmów dokumentalnych Off Cinema to niewiele, biorąc pod uwagę fakt, że zgłoszonych zostało 2512, z czego 712 długometrażowych. Więcej się jednak nie dało pokazać na festiwalu, który w środę rusza w Kinie Pałacowym.
Telefon, elektryczność, radio, samochód, żarówka, papieros, nawet agrafka - chwilami zazdroszczę ludziom żyjącym w XIX wieku, że byli świadkami tych wszystkich wynalazków, brali udział w wyścigu o postęp. Dołóżmy do tego jeszcze kino, dzięki któremu możemy to zobaczyć dzisiaj.
To nie jest historia oszustwa ani genialnego księdza. To niemal wykrzyczana teza, że nawet najgłębsza wiara może być niewyobrażalnie pustą skorupką, o ile rutynowe zachowania zastąpią w niej uczucia. I rozpaczliwe wołanie o drugiego człowieka, bez którego nie sposób przetrwać.
Warszawa jesienią 1941 r. - większość filmów w tej scenerii pewnie dotyczyłaby walki z niemieckim okupantem, może jakichś historii szpiegowskich związanych z walką wywiadów albo cichociemnymi... A gdyby tak kryminał? Świetny pomysł, prawda? I ten świetny pomysł został tak sknocony.
Po moim seansie w kinie Cinema City Plaza doszło do awantury. Dorośli mieli pretensje, że młodzież podczas filmu śmiała się, chichotała. Uważali, że im przeszkadzała, bo to przecież nie jest film do śmiechu. Im dłużej myślę o tej scysji, tym bardziej dochodzę do wniosku, że zachowanie tych dzieciaków było integralną częścią seansu tego jednego z najlepszych i najbardziej niebezpiecznych filmów ostatnich lat.
O rumuńskim dyktatorze Ionie Antonescu nawet Niemcy mawiali, że w mordowaniu Żydów jest gorliwszy od nich. Wystarczyło tylko dać mu wolną rękę. Gdy więc oglądałem "Nie obchodzi mnie, czy przejdziemy do historii jako barbarzyńcy", zacząłem sobie wyobrażać, co stałoby się, gdyby i Polska była sojusznikiem Trzeciej Rzeszy jak Rumunia.
Nieco ponad tydzień do wyborów parlamentarnych wywodzący się z PiS wojewoda wielkopolski Zbigniew Hoffmann dostał od policji kukułcze jajo. Po jej wniosku musiał zdecydować, czy nadal być miłym wobec swego elektoratu, czy też zrobić mu - nomen omen - kuku.
Półtora miesiąca temu Lech Poznań wystawiał w wyjściowym składzie swoich wszystkich czterech zagranicznych zawodników sprowadzonych latem. Powoli się jednak z tego wycofuje, zastępując ich młodzieżą. Sam wystawia w ten sposób cenzurkę swym wzmocnieniom.
Oszustwa, tajemnice, ściemy, lęki, wreszcie homofobia nasza codzienna - przy stole na kolacji siedzi siedmioro przyjaciół, którzy okazują się być zupełnie obcymi ludźmi. Polska wersja "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie" to w gruncie rzeczy bardzo smutna, nawet przerażająca historia. A sala kinowa umiera ze śmiechu.
To język jest w - nomen omen - "Mowie ptaków" tym, co pogłębia podziały. Sceny, w których bohaterowie wyrzucają z siebie steki skojarzeń, cytatów, nawiązań literackich czy filmowych, nie rozumiejąc się nawzajem, pokazują to dobitnie. Język odpowiada dzisiaj za wszelkie podziały.
Chorwacki trener Nenad Bjelica, który przed ponad rokiem został zwolniony z Lecha Poznań, podczas pracy w Polsce formułował często opinię, że Lech Poznań jest wyraźnie za plecami Legii Warszawa i nie powinno się od niego wymagać walki o mistrzostwo. To zdanie podtrzymuje.
Może czas, aby Korea Południowa, kojarząca się dotąd z elektroniką, samochodami i telefonami komórkowymi, zaczęła się wreszcie kojarzyć z bardzo dobrym kinem. "Parasite" jest jego lepszą propagandą niż "Wiadomości" z Pjongjangu.
Legiony Piłsudskiego to siermiężne pieśni śpiewane na akademiach albo pod koniec wesela. Dzięki temu filmowi mogły nabrać życia, jakiego nigdy im nie nadano, jakie odebrał im u samego zarania patos. I nic z tego nie wyszło. Nie umiemy robić filmów historycznych?
- Jestem spokojny. Gotowy do wykonania zadania. Nic mnie nie dekoncentruje. Nie skupiam myśli na czymkolwiek poza zadaniem - powiada Brad Pitt w roli fenomenalnie wyszkolonego astronauty na samym początku tego filmu. Nawet nie wie, jak bardzo się myli. A może właśnie wie?
Kulturalna i - jak podkreślono - rzeczowa rozmowa trenera Lecha Poznań Dariusza Żurawia z kibicami jest z pewnością lepsza niż lanie piłkarzy, do którego swego czasu doszło chociażby w Warszawie. I tak jednak to sytuacja dziwna. Z kilku powodów.
Aż 4:0 wygrał chorwacki zespół Dinamo Zagrzeb z włoską ekipą Atalanta Bergamo w Lidze Mistrzów. A drużynę z Zagrzebia prowadzi Nenad Bjelica, zwolniony rok temu z Lecha Poznań za brak wyników.
Cokolwiek by nie powiedzieć o tym filmie i tak nie przedrze się to przez najważniejszy komunikat: Maggie Smith jest w "Downton Abbey" absolutnie rewelacyjna. I zabawna, i wzruszająca. 84-letnia perła na ekranie.
Pokazać Józefa Piłsudskiego z jego okresu zaangażowania w Polską Partię Socjalistyczną, więcej - pokazać z twarzą Borysa Szyca to nietypowa lekcja historii. Właśnie, film Michała Rosy jest bardziej lekcją niż kinem.
20 mln zł straty i deficyt budżetowy w wysokości 5 mln zł - te liczby ujawnił w rozmowie z "Wyborczą" dyrektor finansowy Lecha Poznań Tomasz Kacprzycki. A jeszcze nie tak dawno Kolejorz był na finansowej górce. Niewiele z nią zrobił.
Pierwszy rozdział filmu opartego na monumentalnej prozie Stephena Kinga na mnie nie podziałał, drugi - już bardzo. Zastanawiam się, dlaczego. Chyba dlatego, że w drugim rozdziale strach został zastąpiony przez lęk.
Po seansie tego filmu w napchanym do granic możliwości poznańskim Cinema City rozległy się brawa na sali - rzadkość w polskich kinach. Tym razem jednak fatalnie świadczą o nas jako o widzach. Bo film Patryka Vegi nie różni się niczym od świata, który pokazuje.
Łatwo można ulec złudzeniu, że "Ból i blask" to film o Pedro Almodovarze. Łatwo, bo sam Antonio Banderas tak przedstawił to dzieło wielkiego hiszpańskiego reżysera. W istocie, Pedro Almodovar nic bardziej osobistego i może nic lepszego nigdy nie nakręcił, ale to nadal film uniwersalny. O twórcy i rzeczywistości, która go kształtuje.
Za Sethem Rogenem idę jak w dym. Jest wulgarny, jedzie po bandzie, w swoich filmach nie bierze jeńców. A jednak podążam za nim, bo jest w tym przezabawny i trafny. W wypadku "Grzecznych chłopców" żałuję wręcz, że nie pojechał po bandzie bardziej. Może dlatego, że tym razem chodzi o dzieci...
"Kretyn, debil, dno dna" - mógł przeczytać o sobie piłkarz Lecha Poznań Kamil Jóźwiak po ostatnich meczach. Stał się obiektem już nie krytyki, ale lżenia i hejtu. Jak się okazuje, piłkarze z Akademii Lecha są w Poznaniu kochani, ale tylko do czasu.
Aż zamarłem. Bioterroryzm, przestępczość związana z organami i DNA, nielegalny handel - o rany, może nadchodzi jakiś dobry polski thriller albo kryminał medyczny. To byłoby naprawdę wspaniałe!
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.