Trzy wiekowe lipy, które mają ponad 2 metry obwodu, mogą pójść pod topór. Zagrożonych jest także 19 innych drzew w sąsiedztwie willi Flora przy ul. Grunwaldzkiej 3 w Poznaniu
- Dostrzegamy brak dobrej woli władz miasta oraz barbarzyńskie podejście do zieleni i pośrednio także do nas - mówił pan Adam, który razem z innymi mieszkańcami Żegrza protestował w środę przeciw wycince drzew.
- Wytną nam szpaler drzew, żeby postawić trzymetrowe plastikowe szybki i piszą, że to poprawi walory wizualne krajobrazu. To jest jakiś żart - mówi pan Adam. Mieszka na Żegrzu, gdzie miasto planuje wycinkę drzew.
- To skandal - mówi posłanka lewicy Katarzyna Kretkowska o wycince rozpoczętej w centrum Poznania, w środku okresu lęgowego ptaków. Zgodę na usunięcie 25 drzew wydali miejscy urzędnicy. Podkreślają, że gdyby nie ich negocjacje, drzew zniknęłoby jeszcze więcej
- Kierownik budowy stwierdził, że to nie jego wykonawcy je wycięli. Mówił, że podjechało nieoznakowane auto, z którego wysiadł ktoś z piłą, ściął drzewo i odjechał - opowiada Anna Ohirko, zaangażowana w protest.
W Poznaniu za czasów prezydenta Jacka Jaśkowiaka wyciętych zostało ok. 74 tys. drzew - mówili społecznicy i działacze ekologicznych organizacji podczas Debaty o Drzewach, zorganizowanej przez posła Franka Sterczewskiego.
- Obserwujemy sporo sytuacji w poznańskich parkach, lasach i na gruntach prywatnych, które wymagają omówienia, a niekiedy zmiany myślenia o tym bezcennym organizmie - mówią organizatorzy spotkania w Inkubatorze Kultury Pireus. Temat? Poznańskie drzewa.
- Drzewa zatrzymują wodę, zapobiegają powodziom i suszom. Z roku na rok mamy coraz cieplejsze lato, rośliny chronią mieszkańców. Ataner uderza w życie i zdrowie ludzi, wycinając drzewa - mówił przed budynkiem Atanera Julian Molski z Extinction Rebellion.
Na działce przy ul. Gajowej ma stanąć nowy apartamentowiec. - Tego drzewa nie udało nam się uratować, ale będziemy walczyć o każde kolejne - zapowiadają członkowie Extinction Rebellion. W poniedziałek o godz. 10 protest pod siedzibą Atanera przy ul. Towarowej
Żeby ocalić to konkretne drzewo, inwestycja musiałaby być mniejsza może o połowę. Ale z jakim wspaniałym zielonym skwerem, z jaką korzyścią dla miasta. A inwestor i projektanci nie musieliby się martwić stratami wizerunkowymi.
Firma, która na działce na rogu Gajowej i Zwierzynieckiej planuje postawić duży, siedmiopiętrowy budynek, zamierza wyciąć zawadzające mu wielkie, zdrowe drzewo. W ramach kompensaty posadzi na terenie Starego Zoo 10 dwu-trzymetrowych grabów. To żadna kompensata.
Pod topór pójdzie jeszcze jedno drzewo. Rośliny sprzeszkadzają w budowie apartamentowca. W zamian inwestor ma posadzić dziesięć drzewek na terenie Starego Zoo.
Mieszkańcy Osiedla Kosmonautów w Poznaniu zebrali 260 podpisów pod petycją, by nie wycinać drzew przy kościele, które przeszkadzały parafianom. Rada osiedla zdecydowała, że drzewa nie pójdą pod topór.
- Tutaj, na tym wybrzuszeniu połamał się mój kolega, kościelny. Szedł po ciemku, potknął się i przewrócił - opowiada nam Antoni, mieszkaniec os. Kosmonautów w Poznaniu. - Korzenie wypychają chodnik i robi się niebezpiecznie - dodaje.
Od początku 2019 roku problemem stały się wycinane masowo drzewa, potem nadeszły upały. A na końcu na ulice wyszli młodzi.
50 drzew zostało wyciętych na ponadhektarowej działce między ulicami: Szkolną, Kozią i Podgórną w Poznaniu. To teren pod ośrodek dla seniorów, który miasto sprzedało dwa lata temu za blisko 40 mln zł.
Konserwator zabytków wydał zgodę na wycinkę kilkunastu drzew, które rosną pod urzędem miasta w Swarzędzu. Powód? Ich korzenie mają uszkadzać kanalizację. - To nie jest argument. Miasto powinno naprawić kanalizację, a nie wycinać drzewa - mówi mieszkaniec Swarzędza Marek Smolarkiewicz.
- Pod topór ma iść 28 drzew rosnących wokół rynku, kolejnych 16 zostanie wyciętych na samym placu, a cztery - przesadzone. Drzewa powinny zostać, bo łagodzą efekt cieplarniany i stabilizują klimat na Ziemi - denerwuje się Janusz Gostyński, mieszkaniec Stawiszyna.
Biała pyra dla społeczników, ekologów i radnych osiedlowych za uratowanie drzew za parku Wieniawskiego przed wycinką. Czarna dla księży za kłopoty z pamięcią
Tylko 7 z 19 drzew pójdzie pod nóż w parku Wieniawskiego. To efekt starań społeczników i Rady Osiedla Stare Miasto, które protestowały przeciwko wykarczowaniu niemal całego parku.
Poznańskie Inwestycje Miejskie odwołały przetarg na wykonawcę parku na Starołęce, pod który wcześniej wycięto 150 drzew. Okazało się, że oferty były za drogie. Że tak może być, jeszcze kilka miesięcy temu ostrzegali społecznicy.
Mieszkańcy chcą zachować drzewa, które rosną na działce przy ul. Brzozowej w Dąbrowie. Działka jest jednak prywatna, a właścicielka chce na niej postawić domy.
Komisja Dialogu Obywatelskiego oraz rada osiedla Stare Miasto chciały odwołania dyrektora Zarządu Zieleni Miejskiej Tomasza Lisieckiego - przede wszystkim za liczne wycinki drzew i jego wypowiedzi w mediach. Prezydent Jacek Jaśkowiak uchwałę rady osiedla uchylił, a urzędnicy odpowiedzieli komisji, że praca dyrektora jest wzorowa.
Parafia pw. Ojca Pio bez zgody urzędu wycięła tuje, które rosły przy wjeździe w ulicę Literacką, na poznańskim Strzeszynie. Mieszkańcy wśród obalonych drzewek znaleźli gniazda ptaków. - Gdy tuje były wycinane, młode kwiczoły krzyczały - mówi jedna z mieszkanek Strzeszyna, architektka krajobrazu Magdalena Garczarczyk.
Mieszkańcy budynków Atanera przy ulicach Międzychodzkiej i Brzask w Poznaniu protestują przeciwko planowanej przez administrację wycince 12 topoli. - To stare drzewa, które w każdej chwili mogą się złamać pod wpływem wiatru - tłumaczy rzeczniczka prasowa spółki Ataner Magdalena Szulc.
"Prezydencie, odłóż piłę!", "Konserwator zabytków, walcz o mnie" - kilkanaście takich kartek powiesili w sobotę poznaniacy na 19 stuletnich drzewach w parku Wieniawskiego. Chcą w ten sposób protestować przeciwko planowanej wycince. I domagają się odwołania dyrektora Zarządu Zieleni Miejskiej.
Rada Osiedla Stare Miasto chce natychmiastowego odwołania dyrektora Zarządu Zieleni Miejskiej Tomasza Lisieckiego. Powód? Jego wypowiedzi w mediach i budzące wątpliwości wycinki.
- Prywatnie nie jestem za wycinką żadnego drzewa. Ale prawnie istnieją takie możliwości. Nie możemy wnioskodawcy powiedzieć, że drzewo nie zostanie wycięte, gdy spełnia on wszystkie wymagania - mówi Hanna Grunt, dyrektor Wydziału Kształtowania i Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Poznania
"Brak mi tlenu", "Brak mi tchu", "Brak mi drzew" - kilkadziesiąt kartek z takimi i innymi napisami powiesili mieszkańcy Poznania w środowe popołudnie na gałęziach 19 stuletnich drzew w parku im. Wieniawskiego. Chcą w ten sposób zaprotestować przeciwko ich wycince, zaplanowanej przez miasto.
"Panie Prezydencie, drzewa, a w szczególności drzewa stare, powinny cieszyć się szczególną ochroną" - pisze w otwartym liście do Jacka Jaśkowiaka Adam Wajrak, polski działacz na rzecz ochrony przyrody i dziennikarz "Gazety Wyborczej". Jaśkowiak w odpowiedzi zaprasza Wajraka do Poznania.
- Wyburzamy mury, by oddać zielone tereny poznaniakom - mówi ks. Waldemar Hanas, dyrektor ds. ekonomicznych i administracyjnych Archidiecezji Poznańskiej.
Wydział Ochrony Środowiska twierdzi, że usunięcie klonów srebrzystych z terenu Akademii Lubrańskiego wynikało z nieodwracalnego zdeformowania ich koron. Muru też nie można było ocalić.
- Na drzewa w mieście trzeba patrzeć przez pryzmat liczb, a ten bilans w Poznaniu jest dodatni. Ale porozmawiam z dyrektorem Zieleni Miejskiej Tomaszem Lisieckim, co miał na myśli mówiąc, że każde stuletnie drzewo powinno zostać wycięte - mówi prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak.
Oto stała się rzecz wyjątkowa. W sprawie wycinek drzew w Poznaniu przemówił sam dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej Tomasz Lisiecki. A jak przemówił, to tak, że aż witki opadają. Nie tylko drzewom.
Na Ostrowie Tumskim wycięto dorodne, przepiękne lipy, niszcząc przy okazji krajobraz jednego z najcenniejszych historycznie fragmentów Poznania
- Białoruś - komentuje ktoś w redakcji. - Nie, Korea - uważa ktoś inny. Mowa była o artykule "Coraz więcej drzew w Poznaniu", który w czwartek ukazał się na portalu Urzędu Miasta poznan.pl.
Blisko 150 drzew wycięto niespełna tydzień temu na poznańskiej Starołęce. Wiceprezydent Jędrzej Solarski tłumaczy, że w miejscu, gdzie na życzenie mieszkańców powstanie park, pozostawiono tyle drzew, ile było możliwe.
Tym razem przyznaliśmy tylko czarne pyry. Najwięcej - za sprawę Joanny Jaśkowiak.
Na poznańskiej Starołęce ma powstać park. W czwartek - na zlecenie urzędników - wycięto tam blisko 150 drzew. Mimo że wiceprezydent Poznania Jędrzej Solarski zapewniał, że wycinkę zatrzyma.
Profesjonalizacja parków, na szczęście, przyspiesza: już niebawem pod topór ma pójść prawie 300 drzew w parku Kasprowicza. Drwale młócą też nad Maltą. W parku Rataje nie trzeba nawet piły - przyroda zgnije sobie sama.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.