To piękny film o miłości. I chyba jeszcze piękniejszy o przyjaźni. Tyle że jego bohaterem nie musiałby wcale być John Ronald Tolkien. W zasadzie aż trudno w pewnym momencie sobie przypominać, że to dzieło o twórcy "Władcy pierścieni" i "Hobbita".
To w zasadzie nie jest film, a przeniesiony na ekran esej. Nawet na ciekawy temat, ale w sposób ordynarny przegadany. Gdyby się zastanowić, to chyba jednak dobra metafora współczesnej inteligencji.
Seth Rogen znany z rubasznych żartów na pograniczu seksu i dobrego smaku. Charlize Theron - artystka wysokich lotów, za dobra na komedyjki. Czy nie takie są stereotypy? Sukces "Niedobranych" zasadza się właśnie na podważaniu stereotypów. W efekcie powstała genialna komedia.
Widać, że włoski nie jest językiem, w którym Krystyna Janda czuje się najlepiej. To jednak nie ma znaczenia - ona potrafi zagrać w sposób kapitalny nawet bez słów. To wielki powrót gwiazdy polskiego kina
W czasach ścigania artystów za naruszanie uczuć religijnych nie mogę się nadziwić, jak bez rozgłosu przeszła scena z "Iron Sky. Inwazja", w której Adolf Hitler zasiada z wieloma innymi dyktatorami świata za stołem na wzór "Ostatniej wieczerzy" Leonarda Da Vinci. Bo nie chce mi się wierzyć, że ktoś zrozumiał, iż tak działa tego typu popkultura.
Stephen King powiedział kiedyś, że pisanie żadnej z książek tak bardzo go w trakcie nie przerażało, jak "Smętarza dla zwierzaków". Czy jednak naprawdę w kinie grozy do zekranizowania nie zostało nam nic poza Kingiem?
Konstrukcja Avengersów jest mniej więcej taka, jakby połączyć "Trylogię" Sienkiewicza z przygodami Stasia i Nel, rzucić towarzystwo na pożarcie lwom z "Quo vadis" i zakończyć wszystko bitwą pod Grunwaldem z epicką rolą Zbyszka z Bogdańca. To mniej więcej podobny absurd.
Jest w "Praziomku" wiele uniwersalnych prawd i morałów, ale jeśli chodzi o sam film, to przypomina on nam, że podstawą udanej więzi twórców z widzami jest stworzenie interesujących bohaterów. Choćby nawet jeden z nich miałby być brakującym ogniwem w teorii Darwina.
Regionalny Fundusz Filmowy ma wspierać produkcję filmową w Poznaniu. Filmy, które dostaną pieniądze, wybierane są w konkursie. Ale w tym roku może się on nie odbyć, bo kasa funduszu jest już w tym roku pusta. Dlaczego?
Drżąc z niepokoju podczas oglądania "Impostora", zastanawiałem się, jakie będzie zakończenie tego ciekawego horroru. Bo wszak łatwo się buduje podobne historie, najtrudniej je sensownie zakończyć. To zakończenie jest proste, ale chyba optymalne.
Znamy laureatów tegorocznego przeglądu OKO KALEJDOSKOPU - Ogólnopolskiego Przeglądu Filmów Animowanych Tworzonych przez Dzieci.
O nonsensy w "Hellboyu" trudno mieć pretensje. To wszak jeden z najbardziej nonsensownych fabularnie komiksów, jakie kiedykolwiek stworzono. Gorzej, że z tych nonsensów Neil Marshall stworzył wizualny bałagan, z dystansem wepchniętym w niego na siłę.
Nowa, aktorska wersja legendarnej kreskówki Disneya z 1941 r. miała być pewnym eksperymentem. I testem przed wprowadzeniem do kin letniego hitu - "Króla Lwa". Oby był to film ciekawszy niż zwykła historyjka familijna o latającym słoniu.
Jestem zachwycony. Nie tym filmem jednak, on nie jest aż tak dobry, by zachwycać. Raczej tym, że współczesny film grozy staje się dzisiaj przekaźnikiem treści społecznych. W "To my" są one przekazane jeszcze nieporadnie, ale są!
Przez sześćdziesiąt lat istnienia rakietowych okrętów podwodnych żaden ich kapitan nie musiał podejmować decyzji o użyciu ich w celu, do którego je zbudowano. Nawet nie był bliski takiej decyzji. Co ciekawe, przypominają o tym nie Rosjanie, nie Amerykanie, ale Francuzi. Jakby chcieli zawołać: "ejże, nas też to dotyczy!". Zawołać... dobre sobie, wszak mówimy o świecie ciszy.
- Ja muszę to robić, tak jak ty musisz słuchać opowieści i zadawać pytania - powiada Marcin Dorociński do dziennikarki Alicji, granej w "Ciemno, prawie noc" przez Magdalenę Cielecką. Gwoli prawdy, pytań tu niewiele, za to opowieści rzeczywiście co niemiara.
Filmowe śniadanie w Concordia Taste, krótkie metraże dla dzieci i filmy z wciąż egzotycznej dla nas Azji. Jeszcze do niedzieli potrwa tegoroczny festiwal Short Waves
Kręcący niegdyś filmy intrygujące, wrażliwe i pełne pytań z trudnymi odpowiedziami Clint Eastwood teraz nie podejmuje już nadmiernego wysiłku. Wystarczy mu ponowne skrzywienie się i stwierdzenie "co też się dzieje z obecnym pokoleniem?"
Jedna z najciekawszych postaci w najnowszej historii Polski. Jeden z najciekawszych reżyserów w dziejach naszego kina. Nie mogę pojąć zatem, dlaczego z opowieści o Janie Nowaku Jeziorańskim, legendarnym "kurierze z Warszawy", aż tak bardzo wieje nudą.
Kiedy Kapitan Marvel kładzie pokotem dziesiątki mężczyzn, w tle zaczyna rozbrzmiewać "Just a Girl" No Doubt. Hm, a przecież marvelowska emancypacja miała nie pozostawiać tym razem złudzeń...
57 filmów z 36 krajów w konkursach pokaże festiwal filmów krótkometrażowych Short Waves. Publiczność zobaczy przełamujące cenzurę filmy z Azji, obrazy reżyserowane przez kobiety i specjalne programy rozszerzające filmowe doznania. 11. edycja festiwalu odbędzie się 19-24 marca.
- Nie mam czasu, pracuję nad kolejnymi "Avatarami" - powiedział James Cameron i prace nad "Alitą" przekazał w ręce samego Roberta Rodrigueza. A to zmieniło wszystko i prawdopodobnie sprawiło, że ten film nie zaistnieje nawet tak mocno jak "Player One" Stevena Spielberga
- To diabelski instrument - mówią o swoich dudach muzycy kapeli Manugi. Nie dlatego, że zdobią je rogi. Dlatego, że grają wtedy, gdy one chcą, i są kapryśne. Walczący o Oscara film "Zimna wojna" Pawła Pawlikowskiego otwiera występ zespołu dudziarzy z Bukówca Górnego pod Lesznem.
Plotka mówi, że na premierze "Hiszpanki" najbogatszy Polak Jan Kulczyk miał powiedzieć prezydentowi Jaśkowiakowi, że "właśnie dlatego nie inwestuje w filmy".
Po pierwszych scenach "Faworyty" poruszyłem się niespokojnie w fotelu. - No tak, Jorgos Lanthimos. Jak ten facet zrobi film, trudno się zmieścić w zakręt - pomyślałem. Nie tym razem jednak. To jeden z najbardziej klasycznych filmów Greka. I jeden z najciekawszych.
To nie jest ani nowy pomysł na film, ani zbyt oryginalnie przedstawiony, a jednak "Green Book" ogląda się znakomicie. Viggo Mortensen i Mahershala Ali stworzyli bowiem duet, od którego nie można oderwać oczu.
Jest w tym filmie nie tylko oburzenie na zabójstwo czarnoskórego chłopaka przez policjanta i następnie umarzanie śledztwa w tej sprawie, ale również próba autorefleksji nad błędnym kołem, w którym czarni mieszkańcy Ameryki się znajdują. Ostatecznie jednak przeważa czysty manifest. Szkoda.
Dwie kobiety władające dwoma sąsiednimi królestwami. Nazywają się "siostrami". Każda z nich dobrze wie, co znaczy być kobietą na tronie, każda z nich inaczej się w tej roli odnajduje. W efekcie jedna skazuje na śmierć drugą. "Maria, królowa Szkotów" robi ogromne wrażenie.
To nie jest najlepszy i najbardziej nowatorski film o piciu. Pokazuje je jednak w sposób mocny i od takiej strony, od jakiej chyba jeszcze go nie widzieliśmy, łącznie z jego kulturowymi i społecznymi uwikłaniami. Alkoholizm kobiet pod tym względem znacznie różni się od alkoholizmu mężczyzn.
Do tej pory M. Night Shyamalan tworzył fenomenalne, w mojej ocenie, historie i znakomicie potrafił wydobywać grozę z miejsc, w których nigdy bym się jej nie spodziewał. Odrębne historie, pojedyncze zło. Teraz postanowił stworzyć metafilm, dzięki któremu uda się zrozumieć świat. Nie rozumiem.
Przejmujący film belgijskiego reżysera Felixa van Groeningena nie opowiedział nam niczego nowego o życiu w obliczu nałogu. Przypomniał jednak, jak bardzo przerażająca w życiu jest bezradność.
Ogromny, ożywczy oddech, jakim po Transformersowej rąbance jest ten volkswagen garbus to jedno. Ważniejsze, że "Bumblebee" to przeniesienie historii rozkładanych samochodzików tam, gdzie zawsze było jej miejsce - w familijny klimat lat osiemdziesiątych.
Poza otwierającą sceną w dziele Paola Sorrentina nie ma pokazanych wprost orgii, bunga-bunga i seksu, z którym kojarzą się rządy Silvia Berlusconiego. Nie na tym polega wulgarność tej postaci i tej historii.
"Aquaman" to być może najbardziej monumentalna ekranizacja komiksu w dziejach. Dzieło będące technicznym majstersztykiem. I zarazem kompletnie puste.
To, że Marvel postanowił wrócić to korzeni, to jedno. To, że wrócił do nich w takim stylu, to zupełnie inna... bajka. Zupełnie inna kreskówka. "Spiderman. Uniwersum" to jedna z najlepszych wariacji na temat tego superbohatera.
To obraz, zdjęcia i wizualna strona filmu stanowiła o sukcesie "Grawitacji". W wypadku "Romy" meksykański reżyser Alfonso Cuaron poszedł nawet krok dalej - stworzył cały wizualny świat w czerni i bieli.
Kiedy w 1961 r. kłopoty koło Grenlandii miał radziecki okręt podwodny "K-19", niemal nikt się o tym nie dowiedział. Gdy w 1986 r. załoga "K-219" walczyła koło Bermudów o ocalenie reaktora, nikt nie miał o tym pojęcia. Także dramatyczna walka marynarzy "Komsomolca" o to, aby ich okręt nie stał się nowym Czernobylem, toczona była w tajemnicy. Dramat "Kurska" miał miejsce na oczach świata.
Przypadek medyczny? W gruncie rzeczy film Agnieszki Smoczyńskiej i Gabrieli Muskały nie jest o tym, jak bohaterka traci pamięć i przestaje rozpoznawać bliskich. Jest o tym, jak w tej sytuacji redefiniuje swoje życie.
Erica Poppe nazwano hieną, a jego film - tabloidem. Stawiano mu zarzut, że żeruje na tragedii pomordowanych w lipcu 2011 roku na wyspie Utoya i ich rodzin. Powody, dla których nakręcono ten film, nie są dla mnie do końca jasne.
Jestem przekonany, że gdyby Jules Verne żył i tworzył w dzisiejszych czasach, tworzyłby właśnie takie steampunkowe historie jak ta. Może jednak lepiej by je skonstruował.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.