22-piętrowe budynki mają stanąć przy ul. Kolejowej. I pewnie już byłaby na to zgoda, gdyby nie opór miejskiego konserwatora zabytków.
Mamy bardzo dobrych architektów i to, co oni projektują, jest fajne. Niestety brakuje nam dobrych urbanistów, którzy zadbaliby o to, co jest między budynkami - mówi Andrzej Kurzawski, architekt miasta Poznania w pierwszej połowie lat 90.
Miejska Pracownia Urbanistyczna przygotowała masterplan dla Golęcina: kompromisowy, uwzględniający oczekiwania i POSIR-u, który tym terenem zarządza, i mieszkańców Sołacza. POSIR jest z propozycji zadowolony, społecznicy - nie.
Uchwała, nad którą urzędnicy i radni pracowali sześć lat, nie obejmie najbardziej krzykliwych reklam, ustawianych w Poznaniu bez żadnej kontroli.
Powstawała sześć lat, a jej projekt budził coraz więcej pytań i wątpliwości. Ostatecznie jednak nic w przedstawionym radnym dokumencie nie zostało zmienione. Wiceprezydent Bartosz Guss i urzędnicy prosili radnych o głosowanie "za", nawet jeśli "projekt nie jest idealny".
Uchwała krajobrazowa w Poznaniu rodzi się w bólach od sześciu lat. Na ostatnim etapie konsultacji społecznych złożono 110 uwag - żadna z nich nie została uwzględniona. Tymczasem wątpliwości co do projektu ciągle jest sporo.
W Poznaniu toczą się właśnie dyskusje nad propozycjami zmian w studium zagospodarowania przestrzennego miasta. Miejscy planiści sprawdzają, czy potrzeba nam więcej terenów pod budownictwo mieszkaniowe. Mają już też konkretne plany wobec miejskiej zieleni.
- Prof. Czarnecki zostawił nam spadek w postaci klinów zieleni, a poznaniaków uczynił wykonawcami jego testamentu. Powinniśmy tę koncepcję dalej realizować, rozwijać, zwłaszcza że ona się nie zestarzała, jest wciąż aktualna - mówi prof. Elżbieta Raszeja z Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu.
Podczas wirtualnego spotkania z mieszkańcami Starego Miasta było kilka spięć - najwięcej o skwer Gotarda u zbiegu ul. Garbary i Stawnej. Ale gorąco było też podczas dyskusji o zieleni w centrum i planach zabudowy nielicznych na tym terenie wolnych działek.
Rewolucja na Jeżycach się zaczęła. Hale Wiepofamy, Goplany czy Powogazu są pomału zastępowane nowymi blokami. Dlatego miasto bardzo spieszy się z uchwaleniem planów zagospodarowania dla tego terenu.
Na to, że warto wrócić do tradycyjnych miejskich założeń, gdzie pierwszeństwo mają ludzie, a nie biznes i samochody zwrócił uwagę książę Karol w swojej książce "Vision of Britain". Wkrótce rozpoczęła się budowa miasteczka Pundbury - bez strefy podmiejskiej czy komercyjnej
- Cieszymy się, że udało nam się przekonać miasto do odważnego projektu - mówi Joanna Grześkowiak z pracowni Prosto Architekci. Otoczenie słupa drogowego w Koninie zostało uznane za najlepiej zagospodarowaną przestrzeń publiczną w Wielkopolsce.
Abrakadabra. Od piątku mamy Międzynarodowy Festiwal Iluzji. Potem - tydzień zrównoważonego transportu. W przyszły weekend - targi mieszkań. W tle wiruje coś na kształt kampanii wyborczej. W zasadzie wszystkie te atrakcje należy podpiąć pod jubel prestidigitatorów. Iluzja to ich wspólny mianownik.
Wolna przestrzeń na blokowiskach jest łakomym kąskiem dla deweloperów. Nowe inwestycje zabierają osiedlową zieleń i parkingi. Ale są też i dobre przykłady "dogęszczania".
Poznań staje się gratką dla geologów: wypiętrza się w oczach. Znowu rosną wieżowce, ale nie rządzi tym nuda miejskich planów oraz urbanistycznej logiki. To raczej żywioł; dlatego temat może być miły badaczom zjawisk naturalnych.
Od dwóch dekad Poznań urządza się w bardzo pomysłowy sposób. W centrum mamy architekturę na miarę peryferii, a na obrzeżach możemy natknąć się na jakość godną śródmieścia.
- Zwiedzając zachodnie kampusy, łatwo było zauważyć, że składały się z części naukowej, a osobno były aula i gastronomia. A u nas - stała się rzecz dziwna. Każdy wydział ma swoją knajpę, i ma swoją aulę maximum. Nie można z jednej korzystać naprzemiennie - mówi architekt Jerzy Gurawski, jeden z twórców kampusu UAM na Morasku.
Wolno, trwożnie, ostrożniutko. Bardzo to ładne na tle świata, który pędzi na czołówkę z klimatem. Ale Poznania to nie dotyczy.
Miejska Pracownia Urbanistyczna przygotowała już nawet zmianę planu miejscowego, który miałby umożliwić tę inwestycję. Ale najprawdopodobniej do zabudowy nie dojdzie, bo negatywnie oceniają ją radni i mieszkańcy.
Do rymów żółtych zaliczyć można za to Termy Maltańskie oraz większość inwestycji na EuroDwaTysiąceDwanaście, ze stadionem na czele, a także uczelniane kampusy UAM i Politechniki (porównajcie urbanistyczne koncepcje z realizacją), z uwzględnieniem kończonego właśnie Wydziału Architektury. Projektant porównywał projekt do Partenonu, tymczasem powstało, to co powstało, zobaczcie sobie sami.
Do władz Poznania spływają wnioski od inwestorów, którzy chcieliby postawić kolejny wysoki biurowiec pomiędzy ulicami Murawa i Gronową. Miasto póki co się nie zgadza - wcześniej chce stworzyć plan zagospodarowania tego terenu.
Zadaszony pasaż Apollo, powrót zburzonych kamienic na Piekarach, a przede wszystkim zabudowa placu Wiosny Ludów. Coraz bliżej zabudowy cennych miejsc w centrum. Deweloper Ataner już skupuje tutaj działki.
Poniedziałkowy pożar w Paryżu strawił kawał zacnego zabytku, a w Polsce rozniecił domysły. Co nam chciał powiedzieć Stwórca? Za ile dni posiedzenie Sądu Ostatecznego? Czy aby zdążymy tryknąć się jajeczkiem? Tyle ważnych pytań, a tu brak odpowiedzi, bo prastara sztuka czytania sygnałów dymnych dawno poszła w zapomnienie.
Święty Marcin musi się "dotrzeć", tak jak po przebudowie docierał się pustawy deptak na Wrocławskiej. Ulica czeka teraz na niską zieleń w donicach i - w ziemi - u wylotu Gwarnej, otwarcie wodotrysków, ogródki, stoliki, kto wie, może sensowne stragany. I ludzi.
Patrząc na Stary Browar, trudno wyobrazić sobie, że w pobliżu tego budynku jest miejsce, gdzie można wcisnąć ponadstumetrowy wieżowiec. Mało tego, wieża miałaby niemal przylegać do centrum handlu i sztuki, które stworzyła Grażyna Kulczyk.
Materializują się zmiany w poprzemysłowej części Jeżyc między ulicami Dąbrowskiego, Kościelną i Św. Wawrzyńca. Deweloperzy prezentują pierwsze budynki, które powstaną w miejscu hal i fabryk.
Konkurs ma wyłonić najlepszą urbanistyczno-architektoniczną koncepcję dla terenów przy Międzynarodowych Targach Poznańskich, od poczty przy ul. Głogowskiej aż do ul. Dąbrowskiego. - Liczymy na budynki najlepsze, a niekoniecznie najwyższe - mówi wiceprezydent Poznania Bartosz Guss.
57 wniosków złożono w konkursie architektonicznym na nowe Muzeum Powstania Wielkopolskiego. Pod koniec lutego dowiemy się, ilu architektów spełniło warunki i zostało dopuszczonych do rywalizacji w pierwszym etapie konkursu. Zwycięski projekt mamy poznać pod koniec lipca.
Zamiast planować zabudowę Wolnych Torów budynkami, które nie wiadomo kiedy powstaną i kto je wybuduje, należałoby natychmiast uporządkować ten obszar i utworzyć tam park z prawdziwego zdarzenia. Jest to najtańszy, najszybszy i najbardziej efektowny sposób zagospodarowania tego terenu - pisze architekt Piotr Wędrychowicz.
Stara Rzeźnia i Muzeum Powstania Wielkopolskiego to najbardziej spektakularne inwestycje pod wzgórzem Św. Wojciecha. Ale swoje osiedla będą stawiać tutaj także deweloperzy. Tyle że zabudowa ta odbywa się na podstawie przypadkowych warunków zabudowy, a nie spójnego planu miejscowego.
Na Kaponierze i przy dworcu zrobiło się mrocznie, a Teatralka może robić za reklamę serialu "Ślepnąc od świateł". Nikt chyba nie panuje nad doborem barwy światła do lokalizacji, jego rozproszeniem, wyborem odpowiednich opraw, nie mówiąc już o ich stylu.
Choć widmo grobelizmu w stanie czystym oddaliło się i na mogiłce klubu Poznańskiego Ruchu Obywatelskiego możemy odpalić dziś znicz, to fantomowy wąs wciąż objawia się w działaniach i wypowiedziach części radnych PO torpedujących sensowne zmiany w miejskiej przestrzeni.
Ostoja Dolina Bogdanki - tak ma się nazywać przyszłe osiedle w lesie pomiędzy Rusałką i Strzeszynkiem. Miasto ostrzega, by nie dać się nabrać, bo w tym miejscu nie można niczego wybudować. - Nikogo nie oszukujemy - twierdzi właściciel.
Ryczące silniki to jakaś świeża plaga, zdaje się, że łabędzi śpiew przed nastaniem cichobiegów na prąd
Prezydent Poznania nie wspomniał tylko o krwi - i dobrze, bo jeszcze by zapaćkała chodniki, wyszorowane po moim niedawnym ujadaniu na brud i fetor. Teraz, po pucowaniu, powinniśmy wycierać buty przed wyjściem na miasto, bo kto wie, za ile miesięcy myjka znowu sięgnie bruku Półwiejskiej.
Wiele wskazuje więc na to, że poznaniakom trwale znudził się mityczny porządek, ale - nie traćmy ducha, szukajmy pozytywów. Nie udało się nam być polskim Zurychem lub Mediolanem (były takie pomysły), ale wciąż mamy szansę na Neapol - słynący z wiecznego kłopotu ze śmieciami.
Przegląd kilku inwestycji rodzi bowiem refleksję, że nie wystarczy wydać coś na świat, ale trzeba to właściwie uformować, choć - odmiennie niż w przypadku malców - już in statu nascendi.
Połączy okolice rynku, ratusza, z drugą stroną rzeki. Będzie się przez nią przejeżdżać albo przechodzić przez warciański cypel, potem na tereny rozwijającej się Politechniki. I - wpadnie się wprost na Maltę, na jezioro.
Bieżącą kasę policzyć łatwo. O wiele trudniej jest oszacować długofalowe straty płynące z niefrasobliwego gospodarowania przestrzenią.
Garbary znów będą wielkie. Teraz, gdy kastrują Świętego Marcina, przerabiając go na wiejską drożynę, to one będą dzierżyć buławę głównej samochodowej ulicy centrum.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.