Już dawno Lech Poznań nie podchodził do rewanżu w europejskich pucharach z takim spokojem. W końcu na poziomie międzynarodowym rzadko zdarza się wygrana aż 5:0 i obecnie awans lechitom mogłaby odebrać jedynie boiskowa katastrofa. Jednak Kolejorz poleciał do Gruzji wygrać również w rewanżu. Wszystko po to, żeby w kolejnych latach nie drżeć przed losowaniami.
"Nareszcie!" - to było pierwsze słowo, jakie padło z ust trenera Johna van den Broma na konferencji prasowej po meczu Lecha Poznań z gruzińskim Dinamem Batumi. Po serii trzech porażek Kolejorz zaliczył spotkanie, które właściwie zamknęło rywalizację z Gruzinami i może w końcu rozkręcić mistrzów Polski.
Lech Poznań w końcu pokazał, że jeszcze kilka tygodni temu to właśnie on świętował mistrzostwo Polski i pewnie pokonał Dinamo Batumi aż 5:0. Trener Kolejorza czekał na reakcję swojego zespołu po ostatnich niepowodzeniach i otrzymał ją z nawiązką. Przez 90 minut najlepsza drużyna Gruzji nie była dla lechitów żadnym zagrożeniem.
W czwartek Lech Poznań podejmie na stadionie przy ul. Bułgarskiej gruzińskie Dinamo Batumi. Po trzech porażkach z rzędu piłkarze Johna van den Broma muszą przerwać złą passę, żeby nie było to ostatnie domowe spotkanie w europejskich pucharach w tym sezonie.
Lech Poznań w europejskich pucharach ponownie zmierzy się z zespołem z Kaukazu, który ma duże ambicje. Tak jak Karabach Agdam jest obecnie produktem eksportowym Azerbejdżanu, tak samo jest z gruzińskim Dinamem Batumi. Dla Kolejorza będzie to pierwsza pucharowa konfrontacja z zespołem z Gruzji.
Katastrofa Lecha Poznań w Baku już na zawsze zapisze się na kartach historii klubu. Kolejorz w europejskich pucharach przegrywał wyżej jedynie wtedy, gdy w nich debiutował, oraz kiedy piłkarze zostali otruci sokiem pomarańczowym w Marsylii. Katastrofa w Azerbejdżanie jest wypadkową wielu czynników, ale na pierwszy plan wysuwa się opieszałość poznańskiego klubu.
Kolejorz rozpoczął spotkanie w Baku od objęcia prowadzenia, ale później na boisku rządził już tylko jeden zespół. Karabach był lepszy piłkarsko i wykorzystywał fatalne błędy bramkarza Lecha wygrywając 5:1.
Lech Poznań upodobał sobie Azerbejdżan. Jeżeli weźmiemy pod uwagę wszystkie rozgrywki międzynarodowe, to jest to już piąta konfrontacja między Kolejorzem a klubem z tego kraju. Jak na razie bilans tych spotkań jest bardzo dobry dla poznaniaków.
To spotkanie zadecyduje o dalszych losach Lecha Poznań w europejskich pucharach i o kolejnych transferach do klubu. Kolejorz ma niewielką zaliczkę z pierwszego spotkania, ale to nadal doświadczony Karabach Agdam wydaje się faworytem tego starcia.
Lech Poznań zasłużenie przegrał z Rakowem Częstochowa mecz o Superpuchar Polski. Jednak wśród kibiców nie dało się odczuć, że mają o to pretensje do swoich ulubieńców. Zdają sobie sprawę, że ten najważniejszy mecz czeka Kolejorza w Azerbejdżanie.
W pierwszym meczu eliminacji Ligi Mistrzów Lech Poznań skromnie pokonał faworyzowany Karabach Agdam 1:0. Trener John van den Brom oraz jego piłkarze byli w pełni zadowoleni z realizacji planu, który nakreślili sobie przed meczem.
Lech Poznań w kwalifikacjach Ligi Mistrzów nie kontrolował meczu, ale ostatecznie do Azerbejdżanu poleci z zaliczką jednego gola. Gola strzelił niezawodny Mikael Ishak.
Rozpoczęcie walki o Ligę Mistrzów i domowe spotkanie z Karabachem Agdam będzie debiutem Johna van den Broma w roli szkoleniowca Lecha Poznań. Kolejorz jest 9. klubem w trenerskiej karierze Holendra i zazwyczaj w pierwszych meczach radził sobie całkiem nieźle.
Lech Poznań zaczyna nowy sezon od razu z wysokiego C, ponieważ rywalizuje o Ligę Mistrzów z zespołem, który ma zdecydowanie większe doświadczenie w europejskich pucharach. Jednak - jak podkreśla trener John van den Brom - Karabach Agdam również musi czuć respekt do Kolejorza - w końcu to mistrzowie Polski.
Lech Poznań po raz piąty w swojej historii podejmie próbę dostania się do elitarnej Ligi Mistrzów. Jednak zadanie mistrzów Polski już od samego początku nie należy do łatwych, bo Karabach Agdam ma zdecydowanie większe doświadczenie w grze w europejskich pucharach. We wtorek, 5 lipca, Kolejorz podejmie Azerów na stadionie przy ulicy Bułgarskiej.
Huczne urodziny Lecha Poznań w minioną sobotę (19 marca) nie oznaczają, że to koniec obchodów stulecia klubu. Z tygodnia na tydzień pojawiają się kolejne zaskakujące pomysły. Jednym z nich jest ciekawe upamiętnienie międzynarodowych meczów Kolejorza w europejskich pucharach.
Zaraz po czwartkowym meczu ze Standardem Liege w Belgii piłkarze Lecha Poznań udali się do Gdańska, a stamtąd polecą do Lizbony. Zaczyna się bardzo intensywny dla nich okres.
Bramka strzelona belgijskiej drużynie Standard Liege sprawiła, że szwedzki napastnik Mikael Ishak wyszedł na czoło najlepszych strzelców Lecha Poznań w europejskich pucharach
Wydarzenia, które miały miejsce w czwartek w Liege w Belgii, a w efekcie których Lech Poznań przegrał mecz Ligi Europy, można wyjaśnić tym, co wydarzyło się w klubie w sierpniu i wrześniu
Laifis life - można powiedzieć, bo cypryjski piłkarz Konstantinos Laifis ze Standardu Liege dołączył do grona tych, którzy wbijają gola Lechowi Poznań w doliczonym czasie. Lech staje się skorpionem z bajki o żabie.
- Zachowanie, jakie zaprezentował Djordje Crnomarković, nie może mieć miejsca u profesjonalnego piłkarza. To nas kosztuje punkty - trener Dariusz Żuraw skrytykował po meczu ze Standardem Liege swego zawodnika. Po jego czerwonej kartce Lech przegrał 1:2.
Czerwona kartka dla Standardu Liege, ładny i sprytny gol - Lech Poznań miał Belgów na widelcu. Przegrał jednak, bo sam kończył mecz w dziesiątkę i bez kluczowych zawodników, zmienionych przez trenera. Oczywiście po golu w ostatniej akcji
Fachowcy obserwujący poczynania belgijskiego klubu Standard Liege nie mają wątpliwości - spadek ich formy to nie tylko kwestia kontuzji kilku graczy. W dużej mierze to robota koronawirusa, który rozbił Belgom treningi.
Francuski trener Standardu Liege Philippe Montanier nie miał żadnych obiekcji, żeby publicznie skrytykować swój zespół przed meczem Ligi Europy z Lechem Poznań. - Jestem rozczarowany - stwierdził.
Piłkarzom Lecha łatwiej wygrać z rywalem z wyżej notowanej ligi europejskiej niż z Rakowem Częstochowa. Dziś mecz ze Standardem Liege w Lidze Europy.
Bardzo dobra postawa w Lidze Europy, słaba w polskiej ekstraklasie - Lech Poznań ma dwa oblicza i w czwartek w Belgii być może pokaże to pierwsze, dzięki któremu zbiera brawa.
Geograficznie wygląda to odwrotnie niż sportowo, bowiem po drodze z Poznania do Charleroi mamy Liege. W tegorocznych rozgrywkach Ligi Europy było odwrotnie.
Zdarza się, że w ostatnich minutach meczu zdeterminowany bramkarz idzie pod bramkę rywali i zdobywa gola wyskokiem do główki. Bramkarz Standardu Liege dostał jednak podanie i wpakował piłkę do siatki. W czwartek zagra z Lechem Poznań
Gdyby ktoś miał wybrać jakiś moment, który jest symbolem obecnego Lecha Poznań, końcówki meczów z Legią Warszawa czy Rakowem Częstochowa nadawałyby się do tego idealnie. Zwłaszcza razem, jako potwierdzenie, że Lech Poznań = sportowa recydywa.
- Nie było w lidze meczu, w którym straciliśmy punkty, a byliśmy gorsi od rywali - uważa trener Dariusz Żuraw i daje do zrozumienia, że Lech Poznań wiąże ogromne nadzieje z meczami, jakie pozostały do końca roku. One zdecydują o sezonie.
Rywale Glasgow Rangers znowu nie zdołali oddać żadnego strzału na ich bramkę, a zostali rozgromieni. Zdumiewa też porażka Benfiki Lizbona, która straciła aż trzy gole u siebie.
Tego nikt się nie spodziewał - napastnik Lecha Poznań Mikael Ishak wyszedł na prowadzenie klasyfikacji króla strzelców rozgrywek Ligi Europy. Wśród strzelców samej fazy grupowej jest drugi
To niezwykle istotne dla Lecha Poznań, bo jeżeli przekonanie Belgów o tym, że po porażce z Kolejorzem 1:3 nie mają już szans na wyjście z grupy, się utrwali, rewanż za trzy tygodnie mogą oni potraktować ulgowo.
Ponad dwa i pół miliona złotych otrzyma Lech Poznań jako gratyfikację za jedną tylko wygraną w Lidze Europy nad Standardem Liege. To pierwsze pieniądze zarobione przez niego w grupie, ale wcześniej zyskał już majątek.
Portugalski faworyt grupy z Lechem Poznań, wielka Benfica Lizbona, przegrywała już u siebie z Glasgow Rangers 1:3. Zdołała zremisować 3:3. To lepiej dla Kolejorza, choć on liczył na wygraną Portugalczyków.
Dwa szybkie ciosy w pierwszej połowie i poprawienie trzecim na początku drugiej - Lech Poznań wygrał pierwszy mecz w Lidze Europy.
Pojedynki Lecha Poznań z klubami belgijskimi doskonale pokazują, co też działo się z tym klubem w ostatniej dekadzie i co dzieje się z nim obecnie. Podczas starć ze Standardem Liege czas na kluczowe "sprawdzam!"
Belgijski zespół Standard Liege zgłosił na mecz z Lechem Poznań trzech dodatkowych, młodych zawodników. Drużyna jest zdziesiątkowana przez kontuzje i koronawirusa. Lepszej okazji do wygranej Lech nie będzie miał.
Bez licznego grona przyjechali do Poznania na mecz z Lechem piłkarze belgijskiego Standardu Liege. - Bardziej martwi nas kontuzja naszego przyjaciela. Zagramy dla niego z całych sił, bądźcie pewni - mówi Samuel Bastien ze Standardu.
Po raz pierwszy od dawna trener Lecha Poznań ma do dyspozycji wszystkich graczy, z wyjątkiem trenującego wciąż indywidualnie Bohdana Butki. Do gry jest wreszcie Pedro Tiba
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.