Słowa padły podczas przemówienia prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w Radzie Najwyższej Ukrainy. - Chciałbym podziękować zwykłym ludziom, którzy nas wspierają. Organizują koncerty, wychodzą na zawody ze wstążkami w barwach flagi Ukrainy albo przyjeżdżają z Poznania do Buczy, żeby po prostu piec chleb - mówił Zełenski.
Cmentarz komunalny w Durzynie pod Krotoszynem od kilku lat stoi pusty. Mieszkańcy wolą chować bliskich na starym cmentarzu parafialnym. Dopiero miesiąc temu pochowano tu pierwszą osobę - to obywatel Ukrainy.
W niedzielę, 8 maja, na placu Wolności w Poznaniu będzie można posłuchać ukraińskich i polskich artystów, obejrzeć auta z PRL i dołożyć się do nowego polsko-ukraińskiego projektu.
Były hymn Ukrainy, gra na bandurze - narodowym instrumencie, ukraiński barszcz i wielkanocne paski oraz pisanie listów do ukraińskich żołnierzy. W niedzielę na placu Wolności w Poznaniu Ukrainki, które przed wojną uciekły do Polski, zorganizowały koncert dla poznaniaków. To ich "dziękuję" za opiekę i pomoc.
- Królik! - krzyczy kilkuletnia blondynka i na hulajnodze pędzi korytarzem poznańskiej hali Arena. W niedzielę, w Wielkanoc, którą w tym tygodniu obchodzą ukraińscy uchodźcy, śniadanie i zająca przygotowali wolontariusze, Caritas oraz darczyńcy.
Sprzęt dla Ukraińców podarowali pacjenci kliniki Rehasport w Poznaniu. Oprócz tego działająca przy klinice fundacja zebrała pieniądze na pozostałą pomoc medyczną i ostatni transport za polską wschodnią granicę pojechał 14 kwietnia.
Katia do Poznania uciekła z dwójką małych dzieci. W Ukrainie został jej mąż i teraz walczy przeciwko Rosjanom. Razem z innymi ukraińskimi uchodźczyniami Katia chce podziękować poznaniakom za pomoc oraz gościnę. Organizują koncert, na którym będą zbierać pieniądze dla obrońców Kijowa.
Zapakował do samochodu 500 kg żytniej mąki i pojechał do Buczy. Po drodze, we Lwowie, dokupił jeszcze 600 kg. Jacek Polewski piecze już chleb w piekarni, którą zrujnowali Rosjanie. O inicjatywie Polaka informują ukraińskie media i lokalne władze.
- To kawał mojego życia zamknięty między okładkami - opowiada Katarzyna Łoza, autorka książki "Ukraina. Soroczka i kiszone arbuzy". Nowość Wydawnictwa Poznańskiego tłumaczy - m.in. przez opowieści z wnętrza kuchni - świat naszego wschodniego sąsiada.
Ogród magnoliowy powstał między stadionem miejskim a ogródkiem jordanowskim w Ostrowie Wielkopolskim. Drzewka posadzili ukraińscy uchodźcy w podziękowaniu "za opiekę, troskę i solidarność okazaną przez mieszkańców Ostrowa Wielkopolskiego".
- W te święta będziemy jak włoska rodzina. Do stołu zasiądzie 21 osób - mówi dziennikarka Katarzyna Bosacka. Ale ta rodzina będzie polsko-ukraińska.
- Zmuszanie tych uczniów do pisania egzaminu ósmoklasisty jest idiotyzmem - mówi dyrektor jednej z poznańskich szkół podstawowych. Pod koniec maja ukraińscy uczniowie, przyjęci do klas ósmych, napiszą egzamin ósmoklasisty w języku polskim. A w zdecydowanej większości go nie znają.
Z Ukrainy do Izraela uciekają przez Polskę. Mieli zamieszkać w Kaliszu, ale ostatecznie zakwaterowano ich na jakiś czas w Warszawie. Jak twierdzą kaliscy wolontariusze, do ojczyzny przodków uciekać chcą też rosyjscy Żydzi. Boją się rosnącego w Rosji nacjonalizmu.
To było zderzenie dwóch światów. Przed Zamkiem w Poznaniu wstawieni kibice Lecha krzyczeli "Legia to stara k...". A tuż obok, pod Poznańskimi Krzyżami kilkaset osób oddawało hołd tym, którzy w Ukrainie stracili życie z rąk rosyjskich okupantów. - Tych zbrodni nie da się wyrazić słowami - mówiła poruszona Maria Andruchiw z Ukraińskiej Wiosny.
Poza falą pomocy dla uchodźców z Ukrainy obserwujemy też niebezpieczny hejt. Za antyukraińską mową nienawiści stoją politycy skrajnej prawicy, patoyoutuberzy, księża, a także portal finansowany przez ministra kultury Piotra Glińskiego.
- Już teraz okazuje się, że koszmarne sprawy, o których słyszeliśmy 10 czy 15 lat temu, zaczynają wracać. Mówię o zagrożeniach związanych choćby z handlem ludźmi - mówi Witold Horowski. I opowiada o planach na pomoc mieszkającym w Poznaniu Ukrainkom i Ukraińcom.
Gyza ukraińscy obrońcy praw zwierząt zabrali z małej klatki w centrum handlowym. Był o włos od śmierci z niestrawności - właściciel nakarmił go zgniłym mięsem.
- To najstarszy program stypendialny Fundacji UAM realizowany od 1999 roku, łącznie to już ok. 2,5 mln zł. Z kolei program dla naszych gości z Ukrainy realizowany od kilku lat to już ok. 1 mln zł - mówi prof. Hieronim Maciejewski, prezes zarządu Fundacji UAM, która razem z Uniwersytetem oraz Kulczyk Foundation opiekuje się oboma programami.
Ponad sto kolorowych poduszek ma już właścicieli - ukraińskie dzieci, które przyjechały do Poznania i z opiekunami zatrzymały się w Arenie oraz na MTP. - Tych dzieci najbardziej szkoda - mówią seniorzy z Poznania
- To jest nieludzkie, co się dzieje w naszym kraju. To barbarzyństwo nie ma żadnego usprawiedliwienia. Dziękuję wam, Polacy, że moje dzieci nie muszą siedzieć w piwnicy ze strachu przed bombami - mówi Irina Bojko, która uciekła Kijowa z dwojgiem dzieci i u przyjaciół w Poznaniu znalazła schronienie.
Liczba ukraińskich dzieci i młodzieży w poznańskich placówkach oświatowych zwiększa się o kilkaset tygodniowo. - Wszystkie przyjęte to są już nasze dzieci. Tak samo traktują je uczniowie. W czwartej klasie jest społeczna kolejka na bycie w parze z ukraińskim kolegą - mówi dyrektorka jednej z podstawówek.
Na manifestacji zebrało się w czwartek po południu około stu osób. Przynieśli flagi ukraińskie, polskie i Unii Europejskiej oraz transparenty z hasłami: "Wolna Ukraina" czy "Stop Putin".
24 lutego przed konsulatem rosyjskim w Poznaniu manifestowało kilka tysięcy ludzi. Chyba nikt tego dnia nie spodziewał się, że rozpoczęta przez Putina wojna w Ukrainie tak szybko zamieni się w ludobójstwo. W czwartek, 24 marca - miesiąc po rozpoczęciu inwazji - poznaniacy znów zaprotestują na ul. Bukowskiej.
Interpelację w tej sprawie Franciszek Sterczewski, poznański poseł Koalicji Obywatelskiej, wysłał do ministra spraw zagranicznych. I choć o powołanie konsula zabiegać musiałyby władze Ukrainy, Sterczewski liczy, że w obecnej sytuacji jest to godne rozważenia. Szymon Szynkowski vel Sęk, wiceszef MSZ, obiecuje zapytać ukraińskiego ambasadora.
Wojewoda wielkopolski otworzył w poniedziałek nowy punkt recepcyjny dla uciekinierów z Ukrainy. Według wstępnych szacunków od początku wojny w Ukrainie do Wielkopolski przyjechało już ponad 100 tys. osób.
Właściciele pierogarni na poznańskich Jeżycach nie chcą podać, ile pieniędzy zalegają pracownicom z Ukrainy, powołując się na RODO, ale kwoty, które kobiety miały zarobić, podają bez problemu. Twierdzą, że przez hejt muszą zamknąć lokal, więc nie wiadomo, czy Ukrainki w ogóle odzyskają pieniądze.
Od początku wojny w Ukrainie poznańskie przedszkola i szkoły przyjęły prawie półtora tysiąca ukraińskich dzieci i młodzieży. I choć zdecydowana większość znalazła miejsce w szkołach podstawowych, szkoły średnie - nawet te z pierwszych miejsc w rankingach - przyjmują nastolatków, którym udało się uciec przed wojną.
W pierwszym dniu wznowienia wydawania numerów PESEL uciekinierom z Ukrainy najdłuższe były kolejki do sąsiadujących z urzędem miasta przy ul. Libelta fotografów. Tam rejestrujący się uchodźcy zdjęcia mogą zrobić za darmo. Chętnych jest tak dużo, że UM już szuka kolejnych zakładów fotograficznych, które będą współpracowały z miastem.
Motywacje są różne. Jednak coraz więcej osób po pierwszych dniach pobytu w Polsce planuje lub już jest w drodze do Ukrainy. - Nie da się nas przekonać, by zostać tu, gdy tam jest wciąż wojna i nasi dzielni chłopcy walczą - mówi Natalia Renkas, Ukrainka w Poznaniu.
Do powieszenia banera przyznają się aktywiści z ruchu #PartyzankaMiejskaPoznań. Zakrywająca ponad połowę kamienicy przy placu Wolności płachta z wizerunkiem Putina jako Hitlera pojawiła się w centrum Poznania w nocy z wtorku na środę.
Władze Poznania przedstawiły program pomocy uciekinierom z Ukrainy. - Na ten moment samorząd posługuje się środkami miejskimi. Ale już w oparciu o specustawę stworzyliśmy zapotrzebowanie do urzędu wojewódzkiego, gdzie będziemy wnioskować o środki, które będą niezbędne na pomoc społeczną, oraz o zwrot innych, poniesionych już wydatków - zapowiedział Mariusz Wiśniewski, zastępca prezydenta Poznania.
Ukrainki Wiktoria i Julia od grudnia pracowały w pierogarni na poznańskich Jeżycach. Mówią, że za swoją pracę nie dostały do tej pory wynagrodzenia. Próbowały porozumieć się z właścicielem restauracji, ale bez skutku. - Jest wojna, chciałam sprowadzić rodzinę ze Lwowa. Pieniądze są teraz szczególnie potrzebne - opowiada jedna z kobiet
Mural namalowała artystyczna grupa archiBunt. Grafika w brawach Ukrainy przedstawia pacyfkę w źrenicy oka oraz słowa Mahatmy Gandhiego: "Nie ma drogi do pokoju. To pokój jest drogą".
"Bierzcie się do pracy, do faktycznej pomocy potrzebującym z Ukrainy, a kazania i słowa o Bogu zostawcie może duchownym" - apelują do wojewody wielkopolskiego wolontariusze. Wypominają mu, że zamiast darów i pomocy otrzymują tylko PR-owe kamizelki urzędu wojewódzkiego.
- Dla nas takie wsparcie jest ważne. Pomaga uwierzyć w zwycięstwo - mówiły na rynku w Kaliszu Ukrainki, których mężowie zostali w kraju, żeby walczyć o wolność.
W nocy z 10 na 11 marca przedstawiciel spółki PKP SA kazał usunąć wolontariuszom stanowiska z darmowym jedzeniem i piciem dla uchodźców z Ukrainy, bo "zajmują za dużo miejsca". Z pomocą przyszli strażacy, jednak internauci apelują, by otworzyć stary budynek dworca.
Miejsce recepcyjne dla osób z Ukrainy, kawiarenka, noclegownia na 700 osób, wielki magazyn i jeszcze częściowo szpital tymczasowy dla pacjentów z COVID-19. To wszystko dziś znajduje się na Międzynarodowych Targach Poznańskich i jak zapewnia dyrekcja, nie przeszkadza w realizacji targowego kalendarza imprez.
Miejsca dla uciekinierów z Ukrainy powstały na lotnisku pod Swarzędzem dwa dni po wybuchu wojny. Najpierw dla 15 osób, w tej chwili uchodźców jest 40. Ludzi z dnia na dzień przybywa.
Teatr Ósmego Dnia zainaugurował akcję "Rowerami na Putina". Na rowerach z flagami Ukrainy przejechali przez Poznań. Zachęcają, by zrezygnować z samochodów i kupowanej w Rosji ropy.
- Nigdy wcześniej nie myślałam, że będę cieszyła się z czyjejś śmierci. Wojna to zmieniła. W takiej sytuacji, po tym, co robili naszym, nie mam dla nich litości, bo jeśli my ich nie zastrzelimy, to oni naszych zastrzelą - mówi nam Tatiana Kowalczuk, mieszkająca w Ostrowie Wlkp. żona ukraińskiego żołnierza, który porzucił pracę kierowcy, by bronić ojczyzny. Brał udział m.in. w rozbiciu oddziałów czeczeńskich.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.