W ten weekend zapraszam Państwa przed ekrany telewizorów, oczywiście tych z Państwa, którzy je mają. Postarałem się wybrać kilka propozycji z programu telewizyjnego, na które sam - o ile czas pozwoli - rzucę okiem. Może i Państwo to uczynicie, kto wie? Zapraszam też do zagadek. Ich rozwiązanie znajduje się na końcu przeglądu.
Gdyby się poważnie zastanowić, okazałoby się, że pierwszy "Pitbull" był w gruncie rzeczy jednym z najtrudniejszych polskich filmów, jakie zrobiono w XXI wieku. To, co powstaje teraz, to dziecinada.
Aż do schodów w sobotę. Aż na schody w niedzielę - kolejki do kina były w ostatni weekend bardzo długie. Drugi tydzień z rzędu! "Co się dzieje?" - pomyślałem. Jakiś bum na kino po Nowym Roku? Na to wygląda. I są powody, bo od początku 2016 roku mamy w repertuarach wiele bardzo dobrych filmów. Postanowiłem zaproponować Państwu kilka z nich, ułożonych od najsłabszych - w mej ocenie - do najlepszych. Ewentualnie przestrzec przed gorszymi. Może się to Państwu przyda. Tylko proszę pamiętać - kolejki są długie!
Jest nas wielu, leniuszków, którym nie chce się oglądać filmów na komputerze, ani nawet pójść do kina. Takich, którym ktoś musi film puścić - o konkretnej godzinie, mobilizująca, żeby trzeba było włączyć i obejrzeć. Telewizja prowokuje leniuszków do obejrzenia filmów, na które pewnie bez niej nie mieliby czasu. Do czego interesującego sprowokuje nas w ten weekend? Przygotowałem także zagadki, na które możecie Państwo odpowiedzieć i poszukać rozwiązań na końcu przeglądu.
"Las samobójców" spod góry Fudżi jest miejscem szczególnym dla Japończyków, podobnie jak sama góra. Według Toma Hunta (taki pisarz), tylko na Golden State w San Francisco zabija się rocznie więcej ludzi, którzy do popełnienia samobójstwa potrzebują czegoś więcej domowego zacisza.
"Big Short" z opowiastki o przewidywaniu, analizach, przekonaniu o własnym zdaniu na przekór wszystkim przeistacza się w pełnokrwisty thriller o ogromnej sile przerażania widza. Nie trwożą tu wymysły wyobraźni, ale rzeczy, które miały i mają miejsce wokół nas codziennie i w każdej chwili.
Święta przed telewizorem? Brzmi średnio, prawda, ale nie oszukujmy się - telewizja od lat była tym świątecznym gościem, dla którego przygotowuje się dodatkowe nakrycie. A ponieważ niedobrze się zbytnio w Święta objadać, obiecuję że wśród wybranych przeze mnie świątecznych telewizyjnych propozycji filmowych będą tylko dania łagodne, lekkostrawne i nietuczące. A prawdziwa perełkę zostawiam w tym przeglądzie na koniec. Zapraszam! I proszę pamiętać, że w tym roku mamy de facto trzy święta - także niedzielę 27 grudnia.
Gdy patrzę na swoich siostrzeńców, fascynujących się postaciami z "Gwiezdnych wojen" zanim jeszcze obejrzeli film, mam ochotę powiedzieć im o tym wszystkim, co wydarzyło się w związku z "Gwiezdnymi wojnami" w ostatnich 36 latach. O tym, co się działo, i co wydarzyło się z nami, ludźmi, którzy zanurzyli się w ten świat i dobrze im w nim.
To będzie szczególny weekend. Nie muszę chyba tłumaczyć dlaczego. A jeśli muszę, to wytłumaczę na końcu naszego przeglądu propozycji kinowym. Tym razem prezentuję go z podnieceniem, bowiem jest wiele naprawdę interesujących i bardzo dobrych filmów. Ułożyłem je w kolejności według skali szkolnej 1-6. zapraszam! Są też zagadki - na nie również zapraszam.
To niezwykle długi film, w którym przez szmat czasu Leonardo Di Caprio jest na ekranie sam ze sobą. Bardzo trudno to zagrać, bardzo trudno nie znużyć tym widza. Twierdzę, że Alejandro Inarritu nie do końca się przed tym niebezpieczeństwem ustrzegł.
Na ten weekend wybrałem dla Państwa propozycje filmów, wśród których znajdą się także - nie ukrywam - mnie zachwycające. Inne też warto zobaczyć, ale z odmiennych powodów. Zapraszam na krótki przegląd najbardziej intrygujących propozycji filmowych na ten weekend. Ustawiłem je od najsłabszych do najlepszych, według szkolnej skali ocen 1-6.
Z programu telewizyjnego na ten weekend wybrałem dla Państwa kilka propozycji z różnych gatunków filmowych. Nie wszystkie są samymi perłami - trudno takowych byłoby się spodziewać w jeden weekend. Ale każdemu z tych filmów warto poświęcić uwagę. Dlaczego? Spróbuję objaśnić. Proszę dać mi szansę. Oceny w skali szkolnej (1-6), mam także nadzieję, że interesujące wydadzą się Państwu zagadki.
Na ten weekend przygotowałem dla Państwa kilka propozycji z bieżącego repertuaru kin, których przedstawienie jest dla mnie szczególnie ważne. Niektóre z tych filmów bowiem mnie głęboko rozczarowały i chcę się tym rozczarowaniem podzielić. Są też takie, które wprawiły mnie w zachwyt i tymi podzielić się chcę tym bardziej. Zapraszam na krótki przegląd, ustawiony od najsłabszych - wedle mnie - do najlepszych. Skala ocen jest szkolna (1-6), mam także zagadki
Z filmów, które telewizje proponują nam w ten weekend wybrałem kilka propozycji wartych uwagi. Niekoniecznie dlatego, że to arcydzieła sztuki filmowej. Uznałem po prostu, że z jakichś powodów warto. Z jakich? Postaram się to wyjaśnić. Na końcu - pewna niespodzianka dla wytrwałych. Zapraszam!
Z ostatnich dni wybrałem dla Państwa kilka propozycji, które można obejrzeć w naszych kinach. Ustawiłem je wedle ocen w szkolnej skali 1-6. Nie wszystkie jednak filmy w tym zestawie mają maksymalną notę. Przecież coś, co mnie nie przypadło do gustu, niekoniecznie musicie odrzucić także Państwo. Przekonajmy się zatem! Zapraszam.
Już prawie północ. Lech Poznań wygrał z Zagłębiem Lubin po niezłym horrorze. Gazeta wysłana, jestem w redakcji już sam, a kolega z redakcji Bartosz Nosal zapytał mnie, jakie filmy grozy pokazywany przez telewizję poleciłbym na ten szczególny w roku weekend, podczas którego przychodzą do nas w gości duchy, zjawy i demony. A jakiego z kolei bym nie polecił. Macie zatem Państwo ochotę potrząść się ze strachu? Zapraszam więc - bójmy się w ten weekend razem!
W kinie nie pada, nie siąpi, nie mży. Nie jest zimno. Przy tej paskudnej pogodzie nie ma lepszej rozrywki. Zastanawiacie się, na co wybrać się w weekend? Co obejrzeć, a co pominąć? Służymy radą. Oto kilka wybranych filmów, które oceniliśmy w szkolnej skali 1-6. Można tu także przeczytać ich recenzje i obejrzeć zwiastuny.
W czasach Robinsona Crusoe szukać jej należało na odległych, bezludnych wyspach. Dzisiaj wszystko jest już tak ludne, że to nieaktualne. Za to samotność zyskała nowy, bezgraniczny i transcendentny wymiar. To Kosmos!
W gruncie rzeczy wszyscy wiemy, że to, jak przebiegnie nasze dzieciństwo, relacje z rodzicami, w późniejszym czasie będzie brzemienne w skutki. Te zależności rozciągnąć można jednak dużo dalej, niż wynikałoby to z filmu "Ojcowie i córki", rozciągnąć w rodzaj emocjonalnego domina, która raz trącone, przewraca wszystkie dostawiane później klocki. Jak zatrzymać ten proces?
"Sicario" jest filmem z pogranicza. Nie tylko jednak z tego pogranicza bieli i czerni, dobra i zła, Stanów Zjednoczonych i Meksyku. Także z pogranicza widzenia i postrzegania, a także prawa i bezprawia, po którym kroczą bohaterowie niczym po rubieży, przeskakując raz ze strony jasnej na ciemną i z powrotem.
Jest w "Ekscentrykach" nie tylko gwiazdozbiór postaci nie z tej ziemi. Jest w nich przede wszystkim muzyka. Kosmopolityczna, a jednak niezwykle indywidualna i prywatna enklawa, mała ojczyzna stanowiąca ekscentryczną alternatywę rzeczywistości. Nie tylko tej PRL-owskiej z lat 50. Rzeczywistości wszelkiej
Decyzje - tak banalne w życiu codziennym, tak mało ważne i proste, a tak obłożone śmiertelnymi konsekwencjami na wysokości ośmiu kilometrów - stanowią najważniejszy młot, którym "Everest" bije widza po głowie i emocjach.
Żaden film z agentem 007 (poprawcie mnie!) nie ma takiego pościgu po ulicach enerdowskiego Berlina, jak "Kryptonim U.N.C.L.E". Pościgu wartburga z trabantem, z darciem i piskiem opon. Pycha!
"Ant-man" jest makroopowieścią, która z makropotencjału mikroświata robi mikroużytek. Bardzo nad tym boleję, bo twórcy tego filmu nie skupili się na świecie kryjącym się pod ich nogami.
Ta kolejna już część tej opowieści znakomicie nadawałaby się do tego, by znów poutyskiwać na dzisiejszą kinematografię, tak bardzo wtórną i goniącą własny ogon. Zawołać głośno: wymyślcie wreszcie coś nowego! Coś, co będzie stanowiło taki kamień milowy w dziejach rozrywkowego kina akcji, jak kiedyś "Terminator".
Ten film to wezwanie do abstrahowania od konwenansów, konieczności doroślenia, trzymania tego całego cholernego fasonu, który nie pozwala napić i najarać się z kumplami wtedy, gdy się chce, jako że to całkowicie nieodpowiedzialne. "Ted" sprowadza się do kanapy, na której wielu mężczyzn ma ochotę położyć się z piwem po to właśnie, by mieć wszystko głęboko w dupie.
Trzeba postawić sprawę jasno - takiego trzęsienia ziemi i takich jego skutków nie było w kinie nigdy i nigdzie, nawet w "2012". To po prostu najwspanialsza wizualnie katastrofa w dziejach kinematografii. Gorzej, gdy pojawiają się ludzie.
Niezwykły ten Disney, naprawdę zaczyna mnie zadziwiać. Dziesiątki lat tłuczenia nam do głowy, że radość to najważniejszy element dzieciństwa, że beztroska to podstawa, a dziecko płaczące jest zupełnie niedopuszczalnym intruzem w krainie szczęśliwości. A tu przychodzi tak niezwykła pochwała smutku!
Jaka piękna katastrofa! Jaka wspaniała! Jaka nieuchronna. To już nie pierwszy film, który powiada: Chcesz ostrzegać ludzi? Przed czym? W najlepszym wypadku wezmą cię za wariata.
"Wiek Adaline" jest jednym z tych filmów, które kombinują, jak mogą, żeby raz jeszcze, jak za dawnych lat zainteresować ludzi romansem. Ale takim filmowym, tragicznym, z przeszkodami. Bo nie ma kinowej miłości bez przeszkód.
Przewrotna ta natura. Likwiduje organizmy, gdy te znajdą się u szczytu rozwoju. Dinozaury czy synapsydy coś o tym wiedzą. Przewrotna, a może właśnie mądra, zakładająca, że największym zagrożeniem dla wszelkiego istnienia jest osiągnięcie doskonałości - prawdziwej czy domniemanej.
Są takie chwile, gdy odzywa się w nas wszystkich taki syndrom kolejkowy. Gdy rzucają karpia albo pączki w tłusty czwartek - po prostu musimy się ustawić. To silniejsze niż wszelki racjonalizm, to wypielęgnowany w czasach PRL nawyk, który mówi nam, że gdy gdzieś stoją trzy osoby, to wiedz, że coś się dzieje i ustaw się jako czwarty.
Wiedziałem, że Łukasz Barczyk nie zrealizuje dyktatu o powstaniu wielkopolskim ani apelu poległych, ale spodziewałem się raczej, iż pójdzie w stronę popkulturowej wariacji opartej na beletrystyce, fantastyce, może nawet thrillerze czy baśni. W każdym razie, że stworzy alternatywny miraż przenoszący powstanie wielkopolskie na nowy poziom dyskursu i postrzegania, tak jak Jan Komasa zrobił to w "Mieście 44". Tymczasem Łukasz Barczyk zrobił coś kompletnie innego niż Jan Komasa i kompletnie innego niż się spodziewałem.
"Nienawistna ósemka" jest chyba najbardziej manierycznym filmem Quentina Tarantino. To chyba także najbardziej teatralny jego film, ograniczony do jednej scenerii, jednego pomieszczenia, w którym zamkniętych jest tych ośmioro niczym w dawnych zagadkach "dowiedz się, kto zabił" albo "ustal, kto jest kim", zadawanych sobie na koloniach i obozach harcerskich od niepamiętnych czasów. Albo w stylu znikających Murzynków Agathy Christie
- Ty jesteś przyszłością, ja przeszłością - powiedział niespełna 30-letniemu reżyserowi Ryanowi Cooglerowi blisko 70-letni Sylvester Stallone. Podobnie mówi też w siódmej części Rocky'ego, bodaj najbardziej niezwykłej i przejmującej spośród wszystkich. - Moje miejsce jest na plakacie. Wszystko, co było, zostawiłem już za sobą.
Polska komedia towarzyszy nam wszędzie, nawet w luźnych rozmowach, gdy cytatami z niej zastępujemy własne myśli. Czas najwyższy dodać do niej coś nowego. Nowe wątki, sceny, teksty. Czas przywrócić ją do życia
"Piramida" jest też filmem, który nasunął mi pewien zaskakujący wniosek. Otóż niewiele jest na świecie rzeczy z przeszłości tak tajemniczych i fascynujących jak piramidy egipskie. Kręcić! Tylko kręcić!
Film Clinta Eastwooda jest pokazywany w Polsce pod tytułem "Snajper" zamiast oryginalnego "Amerykański snajper". Moim zdaniem to błąd. To, iż mówimy w tym wypadku o Amerykanach jest bardzo istotne, bowiem Clint Eastwood nie robi, wręcz ostentacyjnie nie stara się robić filmu uniwersalnego
To film dla dużych chłopców, którzy mają na półkach modele Tygrysów i których podnieca wojna, strzelanie, a nade wszystko creme de la creme - czołgi. Stanowi rodzaj konwencji, która wykorzystując to, co w dziejach ludzkości najbardziej krwawe i odczłowieczone, pozwala wielu ludziom realizować ich hobby - zainteresowania militariami
Michael Bay potrafił sensownie przyprawić swój film 12 lat temu, gdy nakręcił pierwszych "Transfomers". Zupełnie nie umie tego zrobić teraz.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.