Chyba jedynym wybaczalnym powodem, dla którego kręci się filmy, które umysł ścisły już raz widział (i dlatego lubi) jest oddanie hołdu. Antoine Fuqua ewidentnie go oddaje. Może dlatego sporo jestem skłonny mu wybaczyć, aczkolwiek nie wszystko.
Codziennie rano ludzie wychodzą... właściwie dokąd oni wychodzą? Cóż takiego mają do roboty poza domem? W każdym razie wychodzą. A wtedy ich pupile, wszystkie domowe zwierzęta wielkiego miasta zostają same. Co się wówczas dzieje?
Z zapowiedzi wynikało, że być może to polska wersja "Kodu Leonarda da Vinci". Nic z tych rzeczy jednak, film nie poszedł tą drogą. Właściwie należałoby powiedzieć, że nie poszedł żadną. Rozpoczął kilka wątków, żadnego nie skończył.
Wyobraźmy sobie oto ludzi przyzwyczajonych do kina z akcją, z fabułą, z bohaterami i grą aktorską, ze scenariuszem wreszcie do diaska, którzy siadają z popcornem na sali i wpatrują się w tokującego głuszca. Ten film to taki właśnie
Mam wrażenie, że "Lion. Droga do domu" jest w pewnych kwestiach nawet doskonalszy od osławionego "Slumdoga. Milionera z ulicy". Oscarowy "Slumdog" aż tak mocno nie grał bowiem na emocjach, a film Gartha Davisa to właściwie same emocje.
Nie mam pretensji do Antoniego Krauze, że zrobił "Smoleńsk" oparty w całości na ideologii smoleńskiej, mocno propagandowy i całkowicie jednostronny. Mam pretensje, że nawet w takiej sytuacji można było zrobić kino. Nawet oparte na konkretnej tezie, ale jednak dobre kino. A Antoni Krauze pokazał nam nie film, a zestaw slajdów.
Florence Jenkins przesuwać się zaczęła z kategorii postaci komediowych czy groteskowych w stronę niezłomnych bojowniczek o własne marzenia. Stała się symbolem walki, by dążyć do nich bez względu na koszty związane ze śmiesznością i reakcją ludzi. "Można powiedzieć, że nie umiałam śpiewać, ale nie można powiedzieć, że nie śpiewałam"
Seth Rogen raz jeszcze balansuje na samej krawędzi półki, za którą rozpościera się Morze Żenujące, które doprawdy trudno jest pokonać w takich dawkach, w jakich serwuje ta ekipa. Właściwie ten film kwalifikuje się co najmniej kilkukrotnie do wyjścia z kina. Kwalifikuje się, co nie znaczy że należy wyjść. Nie warto, gdyż tak samo jak "Sausage Party" jest żenujący w swych orgiastycznych zapędach, tak też jest chwilami genialny w swych pomysłach.
Kiedy myślimy sobie o filmach science fiction, które odcisnęły piętno na dzisiejszym świecie, do głowy przyjdzie zapewne prezydent Ronald Reagan i jego "imperium zła" rzucone pod adresem ZSRR czy też plan wojen gwiezdnych. Mało kto posłuży się przykładem "Star Treka". Mało komu przyjdzie do głowy, że dzięki niemu mamy telefony komórkowe...
Jest gdzieś w "Nocy Oczyszczenia" ukryty strach przed powszechnym dostępem do broni, przed mroczną stroną ludzkiej natury, która nakazuje szaleńcom wdzierać się do szkół, sklepów, barów i mordować ludzi, których nie znają, przed apokaliptyczną wizją powracającego Dzikiego Zachodu. Jest, ale tak schowany, że aż trudno go znaleźć w tych pokładach absurdu i głupoty, w jakich nurza się ten film.
Tarzan jako postać literacka i filmowa istniał na grubo przed filmem Davida Yatesa. Dobrze sobie radził. Ta produkcja niczego do owej legendarnej postaci nie dodaje. Nawet jakiejś ciekawej wariacji, choć były ku temu zakusy.
Roland Emmerich wywleka oślizgłych kosmitów z ich pancerzy, skorup i statków, wyciąga z wywalonym jęzorem na światło dziennie, by sczeźli niczym Marsjanie w "Wojnie światów" tak, jak sczeznąć musi każda robaczywa myśl, że coś z tym światem jest nie tak. Że coś mu zagraża i że katastrofa jest nieuchronna.
Jeżeli horror może być piękny, to ten jest. Dotyka delikatnej materii, z której szyje się każdego człowieka w dzieciństwie - ze zdarzeń, widoków i przeżyć, których nie potrafi jeszcze zdefiniować i wyjaśnić. A zatem takich, które definiuje i wyjaśnia po swojemu.
"X-Men" wciąż dzielnie się trzyma w naszych kinach, ale nadciągają już nowe produkcje. Oto kilka propozycji filmów, na które można się wybrać, ułożone według ocen - od, w mojej opinii, najsłabszych do najlepszych
Przecież Lewis Carroll nie pisywał swych książek bez klucza. Nie tworzyłby świata, z którego nie da się wyjść. Trzeba tylko wiedzieć jak.
Wśród propozycji telewizyjnych na ten weekend jest kilka bardzo istotnych, w tym jedna, którą uważam za pozycję obowiązkową. Zapraszam na krótki przegląd filmów ustawionych chronologicznie.
"Ja, Daniel Blake" jest filmem o nieprofesjonalności. O nieporadności w obliczu świata, który nie został zorganizowany tak, by go rozumieć. To jest świat, do którego należy się dostosować. Tworzyć w ramach tego dostosowania miraże, wykonywać pozorowane ruchy, uprawiać fikcję - tylko po to, aby być w zgodzie nie z samym sobą, ale stawianymi wymaganiami.
Największe tłumy idą w tej chwili do kina na "Kapitana Amerykę. Wojnę bohaterów". To jednak nie jedyna propozycja, na którą można się wybrać. Oto krótki przegląd, ułożony przeze mnie od najsłabszych do najlepszych filmów. Plus zagadki z rozwiązaniem na końcu
Kilka doprawdy wielkich premier plus tytuły warte odświeżenia, ale także głęboko rozczarowujące niewypały. Przyjrzyjmy się propozycjom telewizyjnym tego weekendu, które ułożyłem dla Państwa chronologicznie. Rozwiązanie zagadek - jak zwykle, na końcu przeglądu.
Do opowiastki z latynoamerykańskiego kręgu miłości francuski reżyser Laurent Tirard dodał coś jeszcze. Nie, nie tylko humor - choć nie brakuje go tutaj. Dodał też sporo zadumy, że to "żyli długo i szczęśliwie" bynajmniej nie jest takie proste.
Majówka kojarzy nam się z grillem, wyjazdem za miasto i odpoczynkiem na zielonej trawce. Nie znaczy to jednak, że nie można wybrać kina. Ja w każdym razie nie potrafię pozostać bez niego na długo. A Państwo? Oto krótki przegląd propozycji, ustawionych od - w mojej ocenie - najsłabszych po najlepsze
Kilka propozycji filmowych z tego weekendu w programie telewizyjnym pojawia się bardzo rzadko. Inne zawsze warto odświeżyć, gdyż są nieśmiertelne. Zapraszam na przegląd wraz z zagadkami, których rozwiązanie znajduje się na końcu. Przegląd ułożyłem chronologicznie, według dni i godzin emisji.
W tej "Księdze dżungli" tygrys Shere Khan pozostaje okrutny i zawzięty, ale nie kieruje się jedynie czystą żądzą krwi. Proszę zwrócić uwagę na to, że to on chwilami zakrawa na jedynego racjonalnego, który zamierza zgładzić ludzkie szczenię nie dlatego, że tak mu się podoba. Dlatego, że tak będzie bezpieczniej i lepiej dla wszystkich.
Sporo bardzo interesujących propozycji znalazłem dla Państwa w programie telewizyjnym na ten weekend. Kilka z nich to wręcz pozycje obowiązkowe! Zapraszam na przegląd filmów ustawionych chronologicznie oraz zagadki, których rozwiązanie znajdziecie Państwo na końcu przeglądu.
Duże wrażenie zrobił na mnie ten film. No, uczciwie mówiąc... takie zrobił na mnie przez 80 procent czasu. Po tych bowiem 80 procentach filmu zrobionego z zacięciem doprawdy niezłego eseisty następuje jednak jeszcze 20 procent (plus to, co doliczy arbiter). I jest to 20 procent trudne do zaakceptowania.
Po Oscarowej obfitości przyszedł czas flauty w kinach, co nie znaczy, że nie można znaleźć w nich ciekawych propozycji. Frekwencja nadal jest bardzo wysoka, zwłaszcza na wysokobudżetowych filmach. Co zatem w kinach w ten weekend? Oto przegląd, który przygotowałem.
Różne bywają propozycje telewizyjne w święta - niekiedy nie za bardzo jest coś oglądać. Tym razem będzie inaczej. Programy telewizyjne na te Święta obfitują w mnóstwo ciekawych pozycji. Jest ich tak wiele, że pewnie niemożliwe jest obejrzenie wszystkich. Proszę zatem wybrać. Oto najciekawsze propozycje, ustawione chronolicznie:
Po wręczeniu Oscarów w kinach często następuje flauta - na ekrany wchodzi coraz mniej interesujących premier. To jednak wyśmienita okazja, by nadrobić zaległości. Nie wierzę bowiem, że obejrzeli Państwo absolutnie wszystko, co wchodziło na afisz. Ja nie zdołałem i teraz z chęcią nadrabiam. Na co się zatem razem wybierzemy? Oto krótki przegląd.
Czechosłowaccy ubecy w "Czerwonym kapitanie" nie są omnipotentni, ale nie są także takimi oficerami jak w "Psach". To raczej grupa o sporych wpływach (aczkolwiek nie są one nieograniczone), wynikających ze sporej wiedzy gromadzonej przez lata w teczkach, a zwłaszcza bezpardonowych metodach, coraz bardziej przypominająca gang niż milicję polityczną
Spokojny, miły weekend przed telewizorem? Można i tak. A wtedy dobrze wykorzystać go do nadrobienia filmowych zaległości albo przypomnienia sobie dawnych filmów. Oto propozycje, które wybrałem dla Państwa na ten weekend, ustawione w kolejności chronologicznej. W nawiasach - rok produkcji filmu, o który Państwo prosili.
To szczególny weekend, bo Oscarowy. Po nim dowiemy się, kto otrzymał najbardziej prestiżowe nagrody w świecie filmu. Nie wszystkie nominowane filmy możemy oglądać na ekranach naszych kin, ale wiele - tak. Oto krótki przegląd propozycji wraz z zagadkami, których rozwiązanie znajduje się na końcu.
Kino nieustannie mnie zaskakuje. Gdy już wydaje się, że wszelkie możliwości koncepcyjne zostały wyczerpane i nie da się poszerzyć obszaru jego postrzegania, pojawia się taki film jak "Pokój". Nigdy nie spotkałem czegoś równie klaustrofobicznego i równie szerokiego.
"Zwierzogród" to nie tyle opowieść o zwierzęcym mieście multikulti, ale o myśleniu stereotypami. Więcej - o stygmatyzowaniu ludzi... tfu, tfu, zwierząt oczywiście... na podstawie owych stereotypów. Takich, które dotyczą pochodzenia, wyglądu, pobieżnej oceny potencjału i możliwości, ustawiania na społecznej drabince.
Filmów w kinach jest tak wiele, że nie sposób obejrzeć wszystkich. A jeśli coś przeoczymy, pozostaje nadrobić zaległości np. przy pomocy telewizji. Oto kilka ciekawych propozycji telewizyjnych na ten weekend, ustawionych chronologicznie, według godzin emisji. A także zagadki, których rozwiązanie znajdzie się na końcu przeglądu. Prosiliście Państwo także o rok każdego filmu - służę.
Zagadka, jaka została tu pokazana, w gruncie rzeczy ma znane od dwóch tysięcy lat zakończenie. Dość niezwykły to zatem, przyznajmy, kryminał. Taki, w którym nie wynik śledztwa jest istotny i nie ustalenie faktów, ale właśnie niemożność ich ustalenia
"Deadpool" jest bowiem kinem ordynarnym. Nie ze względu na rodzaj kloacznego humoru, jaki prezentuje. Jego ordynarność jest dużo gorszego sortu - prostactwo tego dzieła zasadza się przede wszystkim na próbie stworzenia wrażenia, jakoby luz pozwalał mu zespolić się z widzem
Słyszałem głosy, że pójść z kimś do kina w Walentynki to szczyt banału. To dlatego, że w ten weekend spodziewamy się w salach kinowych olbrzymiej frekwencji i wielkich kolejek do kas. Banał? Chodzenie do kina nigdy nie jest banałem, czy to Walentynki, czy jakikolwiek inny dzień. Otóż ja, proszę Państwa, wybiorę się z pewnością. Nie dlatego, że to Walentynki, ale dlatego, że niewiele jest lepszych pomysłów w życiu niż kino. Zapraszam na przegląd propozycji na Walentynki. To nie tylko filmy o miłości.
Nie wszyscy mają czas i środki, by wybrać się do kina. Od czego zatem jest telewizja! Dla tych, co cenią sobie domowe ciepełko przygotowałem kilka propozycji weekendowych wraz z zagadkami. Tym razem ustawiłem je w kolejności chronologicznej, od piątku do niedzieli. Najserdeczniej zapraszam
Wyjątkowo obfite w ciekawe premiery filmowe były pierwsze tygodnie tego roku. Czy obejrzeli Państwo już wszystko, co chcieli? A może o niektórych filmach nie wiecie? Oto kilka propozycji, ustawionych od najsłabszych do najlepszych, które przygotowałem wraz z zagadkami, których rozwiązanie znajdzie się na końcu przeglądu.
Chociaż Dexter Fletcher nakręcił historię Eddie Edwardsa w iście baśniowym, disneyowskim stylu i z hollywoodzkim przesłaniem, nawiązując może nazbyt mocno do głośnego "Reggae na lodzie" o jamajskich bobsleistach, jestem mu wdzięczny. Uzmysłowił mi bowiem, że zimowe igrzyska w Calgary w 1988 roku to koniec pewnej epoki w sporcie. Epoki sportu radosnego.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.